W latach 20-tych w Gdyni...

2008-10-28 12:11

Jakie jest najdziwniejsze miasto w Polsce? Gdynia. Bo powstała właściwie z morza. O początkach portu postanowił opowiedzieć Andrzej Kotkowski.

Powoli kończą się już zdjęcia do filmu "Miasto z morza" w reżyserii Andrzeja Kotkowskiego. Ta filmowa opowieść o powstaniu portu w Gdyni została zainspirowana powieścią Stanisławy Fleszarowej-Muskat "Tak trzymać!".

- W miejscu, gdzie dziś stoi piękne współczesne miasto, osiemdziesiąt lat temu była tylko plaża. Ten fakt daje do myślenia i ma dla mnie coś z metafizyki - mówi Andrzej Kotkowski. Scenarzysta i reżyser obrazu skupił się na początkowym okresie budowy portu. Przedstawione w filmie wydarzenia dzieją się w okresie międzywojennym. Losy postaci historycznych przeplatają się z wątkami fikcyjnymi.

Na plan pierwszy wysuwa się historia miłosna. Krzysztof Grabień (Jakub Strzelecki) ze swoim przyjacielem Wołodią Jazowieckim (Paweł Domagała) przyjeżdżają na Pomorze, aby uczestniczyć w budowie portu. W Gdyni Krzysztof poznaje Kaszubkę Łuckę Konkę (Julia Pietrucha), w której zakochuje się z wzajemnością. Młodzi doczekują się pierworodnej córki – Julii, na której chrzestnych wybierają Helenę (Małgorzata Foremniak) i inżyniera Wendę (Olgierd Łukaszewicz).

Jak podkreślają aktorzy będzie to film niezwykły, świetnie oddający klimat lat międzywojennych w Polsce. - Mam ogromny sentyment do tego filmu i mojej postaci. Wcielam się w postać inżyniera Tadeusza Wende, pragmatycznego wizjonera, któremu powierzono zadanie budowy portu. Postaci tej nie ma w książce, ale reżyser uznał, że jest bardzo istotna dla symbolicznej wymowy filmu i nie może jej zabraknąć - powiedział Olgierd Łukaszewicz.

Postać grana przez Małgorzatę Foremniak także bez reszty angażuje się w projekt budowy portu. - Moja postać, Helena, wdowa po oficerze Legionów, rzuca wszystko i przyjeżdża nad morze, żeby prowadzić własną restaurację. Jest to silna i zdecydowana kobieta, która nie boi się postawić wszystkiego na jedną kartę – mówi o swojej postaci aktorka.

Dla Julii Pietruchy nie jest to już pierwsza rola w filmie historycznym. - Ostatnio mam do czynienia głównie z epokowymi filmami. Grałam w filmie "Jutro idziemy do kina", który przedstawiał lata 30-te w Warszawie. Potem w "Tataraku", który przybliża widzowi lata 60-te. Natomiast teraz wcielam się w Kaszubkę, która żyje w latach 20-tych. Dzięki tym rolom mogłam poznać stroje i obyczaje minionych epok. Jednak jedno nie zmieniło się przez wieki: ludzie i ich uczucia. Dlatego nie jest mi ciężko wyobrazić sobie miłość Krzysztofa i Łuckiej, bo równie dobrze mogłaby ona zdarzyć się dzisiaj – powiedziała Julia Pietrucha.

Premiery filmu możemy spodziewać się jesienią 2009 roku. Jest planowana również wersja serialowa filmu.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki