- Jak ocenia pani pomysł, by w „The Voice of Poland" pojawił się piąty fotel trenerski. Zaskoczyła panią taka koncepcja? Czy ona zmienia w jakiś sposób przebieg show?
- Sam pomysł oceniam celująco, bo dzięki temu znalazłam się w programie jako piąty trener! Podoba mi się to, że wszystkie dotychczasowe zasady zmienią się właśnie dlatego, że tworzę zupełnie odrębną drużynę z tych uczestników, którzy nie dostali się do programu lub odpadli w jego trakcie, ale za chwilę - dzięki drugiej szansie - mogą znaleźć się w finale, a nawet wygrać program!
- Jak pani zareagowała na zaproszenie, by dołączyć do składu trenerskiego? Były jakieś obawy?
- Marzyłam o tej roli od lat. Wiem jednak, że gdyby wydarzyło się to wcześniej, nie byłabym wiarygodna. Potrzebowałam wszystkich doświadczeń ostatnich lat, żeby umocnić się zarówno wokalnie, jak i merytorycznie. Mam za sobą lata pracy nad sobą i dzisiaj jestem gotowa przekazać to dalej. Jestem równocześnie szczęśliwa i pewna, że uczestnicy dostaną ode mnie najlepsze narzędzia, żeby wynieść z tego programu jak najwięcej.
- Jakie to uczucie, wracać po latach do „The Voice of Poland", tym razem już nie w roli uczestniczki, ale trenera, eksperta?
- Zawsze, kiedy wracam do „The Voice of Poland”, pojawia się mieszanka uczuć. To jest duma, ekscytacja, a jednocześnie czuję delikatną tremę. Moje ciało pamięta wszystkie emocje uczestnika tego programu, dlatego tak dobrze rozumiem tych, którzy przychodzą tu zawalczyć o siebie. Dzisiaj jestem w roli trenera, który daje nadzieję na to, że nie zawsze udaje nam się za pierwszym razem, i że każdy zasługuje na drugą szansę. To odpowiedzialna rola i bardzo nobilitująca.
- Jak, z dzisiejszej perspektywy, wspomina pani czas, gdy była tu pani jako uczestniczka. Jak ocenia pani drogę, którą od tamtej pory przeszła?
- Na pewno byłam bardzo zaskoczona, że przechodzę do kolejnych odcinków, bo pojawiłam się w „The Voice”, żeby pożegnać się z karierą. Czułam, że nie mam już więcej siły walczyć. To, co się wydarzyło, było pięknym prezentem od losu. Moja droga była wyboista i barwna. „The Voice of Poland” był moimi drzwiami do zmian, których potrzebowałam, ale to ja musiałam umieć skorzystać z szansy, jaką daje ten program. Nareszcie zaczęłam komponować, pisać własne teksty, pracować z najlepszymi producentami i wydawać solowe płyty. Program przywrócił mi wiarę w siebie, dzięki temu zawalczyłam maksymalnie o swoją karierę.
- Było coś, co panią zaskoczyło po tej drugiej stronie, kiedy znalazła się już pani nie na scenie wśród uczestników, tylko na fotelu jurorskim? Program faktycznie wygląda inaczej z tej drugiej strony?
- Nie jestem zaskoczona, bo znam od lat zasady i ludzi, którzy pracują w tej ekipie. Zawsze czułam się tak samo świetnie traktowana, niezależnie od tego, kim byłam w tym programie. Obserwuję to również ze swojego specjalnego fotela na backstage'u - profesjonalizm, dużo dobrego humoru i starania, żeby uczestnicy czuli się komfortowo przed wyjściem na scenę. Jest mi miło kiedy wchodzę na plan i wszyscy przybijają mi piątkę, że jestem dzisiaj trenerem. Czuję ich radość. To mi daje siłę na kilkanaście godzin pracy dziennie.
- Kogo będzie pani w tym programie szukać?
- Będę szukać ludzi z prawdą. Czekam na artystę, który pokaże mi, że wie, po co tu przyszedł. Nie czekam na perfekcjonizm i śpiewanie jak robot. Chcę usłyszeć i zobaczyć człowieka.
- Jest jakaś jedna, najważniejsza rada, którą ma pani dla tych, którzy będę w tej edycji próbowali swoich sił w tym programie?
- W każdej sytuacji podkreślam, że trzeba być sobą. Nawet jeśli 100 osób stwierdzi, że nie nadajesz się do czegoś, pojawi się w końcu ktoś, to ujrzy i doceni w tobie to, co najpiękniejsze. Przede wszystkim jednak, trzeba uwierzyć samemu sobie, być dla siebie taką osobą i... ciężko pracować.
Emisja w TV:
"The Voice of Polan", sb., godz. 20.30 w TVP 2