Były gwiazdor formacji The Smiths od lat jest zadeklarowanym wojownikiem o prawa zwierząt i wegetarianinem. Podczas koncertu na Coachella do nozdrzy artysty doszedł zapach mięsa grillowanego na terenie festiwalu. Reakcja była błyskawiczna.
- Czuję zapach spalonego mięsa i, na Boga, mam nadzieję, że jest ludzkie! - powiedział ze sceny rozgoryczony muzyk.
Piosenkarz zszedł ze sceny i powrócił na nią około pięć minut później.
- Zapach palonego, zwierzęcego mięsa sprawia, że robi mi się niedobrze. Nie mogłem wytrzymać na scenie - wytłumaczył zdumionym fanom Morrissey.
Warto, aby o tej historii dowiedzieli się polscy organizatorzy koncertu Brytyjczyka. Morrissey zagra w warszawskim Palladium już 7 lipca 2009 roku. Wybierający się na ten występach o cateringu z hot-dogami czy karkówką z grilla zdecydowanie mogą zapomnieć.