Nie tylko Brunner

2008-12-07 12:30

Emil Karewicz w tym roku skończył 85 lat. 60 lat temu debiutował na scenie Teatru Wybrzeże. Grał kelnera w sztuce Bałuckiego "Klub kawalerów". Na dużym ekranie debiutował 58 lat temu jako Georg w "Warszawskiej premierze" Jana Rybkowskiego. 4 lata temu odcisnął dłoń na Promenadzie Gwiazd w Międzyzdrojach.

Emil Karewicz jest jednym z najbardziej znanych i docenianych polskich aktorów. Ma w swoim zawodowym dorobku wiele wspaniałych ról teatralnych i filmowych, jednak żadnej z granych postaci nie zapamiętano aktorowi tak bardzo, jak Hermanna Brunnera z serialu "Stawka większa niż życie". I żaden z filmowych dialogów nie zrobił takiej kariery, jak odzywka jego oponenta Hansa Klosa, którego grał Stanisław Mikulski: "Brunner, ty świnio!". Mimo sympatii widzów dla Brunnera, a raczej dla jego odtwórcy, Karewicz często w artystycznym życiu odczuwał piętno swego bohatera.

- Tak bardzo kojarzyłem się z Brunnerem, że reżyserzy bali się obsadzać mnie w swoich filmach - skarżył się często w wywiadach.

Natomiast ze strony widzów aktor nigdy nie doznał niczego złego.

- Podobno widzowie utożsamiają aktora z graną postacią, ale mnie - na szczęście - z powodu Brunnera nigdy nie spotkały żadne nieprzyjemności - mówi.

Idąc za tym "Brunnerowym ciosem", Zbigniew Chmielewski w komedii "Jak rozpętałem II wojnę światową" powierzył Emilowi Karewiczowi rolę gestapowca zmagającego się z bólem gardła i pisownią nazwiska Brzęczyszczykiewicz...

Hermann Brunner przyćmił też króla Władysława Jagiełło, który odniósł zwycięstwo nad Krzyżakami. Rolę tę zagrał Emil Karewicz u początków swej kariery aktorskiej w filmie "Krzyżacy". W tym roku mija setna rocznica urodzin reżysera tej filmowej epopei, Aleksandra Forda, i 48 lat od jej premiery.

Emil Karewicz niezbyt często pojawia się dziś na ekranie. Nie da się ukryć, że brakuje widzom jego artystycznego kunsztu. Dobrze, że od czasu do czasu możemy go oglądać w serialach "Plebania" i "Barwy szczęścia".

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki