Nie żyje znany polski raper. "To była niespodziewana śmierć". Jego brat przekazał straszne wieści

2022-01-20 10:20

Rodzina i przyjaciele rapera AdoDe, czyli Dariusza Arnoldesa, wciąż nie mogą pogodzić się z jego nagłą śmiercią. Artysta zmarł niespodziewanie w wieku zaledwie 43 lat. O szczegółach śmierci muzyka poinformował jego brat.

AdoDe

i

Autor: YouTube/AdoDe

AdoDe był znanym lubelskim raperem. Swoją przygodę z rapem zaczął w latach 90. ubiegłego wieku. Związany był głównie z grupą SNR CREW. Współpracował z producentami: Zeteną, Rasem, Tybetem i Galerią. Na swoim koncie miał też występy przed legendami hip-hopu, takimi jak Grammatik czy Kaliber 44. Nadal też tworzył nowe kawałki, a nawet szykował się do wydania składanki. Niestety te plany przerwała jego nagła śmierć.

- To była niespodziewana śmierć. Darek stracił przytomność w domu, później ją odzyskał, ale nie na długo. Był reanimowany w karetce przez całą drogę do szpitala, ale niestety nie przyniosło to skutku – informuje Piotr Arnoldes, młodszy brat muzyka, w rozmowie z Kurierem Lubelskim.

W szoku są również jego przyjaciele.

- To był człowiek do rany przyłóż, to dla mnie wielka strata. Przynajmniej raz w roku wyrywaliśmy się z własnych spraw i wyjeżdżaliśmy spontanicznie i robiliśmy muzykę – wspomina przyjaciel AdoDe Michał „Zetena” Zaniewski. – Poznaliśmy się w 1999 albo 2000 r. Zrobiliśmy wtedy pierwszy kawałek na moją płytę „Drogowskazy”. Łącznie pracowaliśmy razem przy 25, może 30 projektach, a mieliśmy kolejne plany na wspólne działania. Pracowaliśmy nad składanką: podkład muzyczny był już gotowy, Darek napisał już tekst i miał się dogrywać, ale niestety nie dojdzie to do skutku - dodaje.

Raper był bardzo rodzinnym człowiekiem i każdą wolną chwilę spędzał ze swoją ukochaną żoną Moniką, która była dla niego ogromną inspiracją.

Groby aktorów Vabanku i Seksmisji. Niezapomniani

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki