Irena Dziedzic umierała w ZAROBACZONYM mieszkaniu. Szokujące fakty wychodzą na jaw

2020-09-13 16:15

Choć od śmierci Ireny Dziedzic (†93 l.) wkrótce miną dwa lata, pojawiły się nowe fakty dotyczące ostatnich miesięcy jej życia. Legendarna dziennikarka telewizyjna umierała w brudzie i smrodzie. W domu było pełno robactwa. Jak twierdzą świadkowie, prezenterka „Tele-Echa” nie miała nawet zdjętych szwów po operacji nogi, która przeszła kilka miesięcy przed śmiercią.

Irena Dziedzic umarła w biedzie i samotności

i

Autor: PAP Irena Dziedzic umarła w biedzie i samotności, 2014

Wszyscy, którzy ją znali, wiedzieli, że Dziedzic była typem samotnika. Nigdy nie zdecydowała się na założenie rodziny. Nie miała dzieci, bliskich przyjaciół ani znajomych. Nikt jej nie odwiedzał. Ostatnie lata życia spędziła w domu na warszawskiej Saskiej Kępie. I choć była szanowaną dziennikarką, nie wiodła dostatniego życia. Mówiło się, że otrzymywała najniższą emeryturę, która nie wystarczała jej na utrzymanie. Miała długi. Dlatego zdecydowała się na odważny krok, postanowiła zapisać dom obcemu mężczyźnie – sadownikowi spod Białej Rawskiej Bogdanowi B. (53 l.) – w zamian za comiesięczną pensję w wysokości 4500 tys. zł do końca życia.

Zobacz: Irena Dziedzic leżała w kostnicy dwa miesiące. WIEMY, DLACZEGO!

Niespełna dwa lata po śmierci Ireny Dziedzic pojawiły się nowe fakty. W życiu dziennikarki obecna była również Barbara W., która jest lekarzem. PAP podał, że prokuratura przesłuchała kobietę. Okazało się, że pani doktor opiekowała się Dziedzic i co więcej zajmowała się nią, gdy w 2018 r. złamała nogę i przebywała w szpitalu.

Mieszkanie było brudne, zarobaczone, panował fetor, nie było ani jednej rzeczy nadającej się do ubrania. Naczynia były brudne, kuchenka gazowa uległa rozszczelnieniu i ulatniał się gaz – zeznała.

Zobacz: Tragiczna śmierć gwiazdy TVP. Sąsiedzi ujawnili całą prawdę

Kobieta pomogła też wyjść Dziedzic z długów, bowiem emerytura była zajęta przez komornika. Barbara W. została upoważniona do kontroli rachunków bankowych gwiazdy. Kobieta nie pozwoliła, by 93-latka została sama w domu, dlatego też zatrudniła dwie opiekunki z Ukrainy.

Kiedy Bogdan B. dowiedział się, że w domu Dziedzic pojawiły się nieznane mu opiekunki, pojechał na miejsce. Mężczyzna miał twierdzić, że pani Irena żyła w strasznych warunkach. Że nie miała nawet w domu światła. Na dodatek na jej złamanej nodze wciąż miały tkwić niezdjęte szwy po operacji po złamaniu nogi. Wtedy zawiadomił prokuraturę.

Po śmierci Dziedzic ruszyło postępowanie w kierunku nieumyślnego spowodowania śmierci, jak również podejrzenia oszustwa. Sprawa jednak została umorzona.

Viki Gabor: Spotykam się hejtem i rasizmem [Gwiazdy bez Maski]

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki