Olbrychski zataił prawdę! Już trzeci raz zabrali mu prawo jazdy!

2015-07-11 4:00

Kompromitacja to mało powiedziane. Właśnie wyszło na jaw, że Daniel Olbrychski łże jak z nut. Aktor, który w czerwcu po pijackim rajdzie stracił prawo jazdy i który dwa dni później pobiegł do telewizji, by na oczach milionów ludzi zarzekać się, że dotychczas był nieskazitelnym kierowcą, kłamał. Okazuje się, że już wcześniej zabierano mu "prawko" za jazdę na podwójnym gazie. I to aż dwa razy!

- Wstydzę się. Taki dumny byłem ze swojej nieskazitelności jako kierowca, a tutaj popełniłem ciężki grzech i bardzo się tego wstydzę - bił się w piersi Olbrychski na oczach milionów widzów w "Dzień Dobry TVN" dwa dni po tym, jak policja zatrzymała go po pijanemu w podwarszawskiej Podkowie Leśnej. Aktor wsiadł za kółko po nocnej libacji. Miał 0,9 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Jego telewizyjne wystąpienie to był aktorski majstersztyk, wszyscy się nabrali. Bo pan Daniel najzwyczajniej kłamał.

"Dwa razy przez alkohol stracił też prawo jazdy" - czytamy w książce "Dżentelmeni PRL-u" Emilii Padoł, która we wtorek 14 lipca trafi do księgarń. To zdanie zaprowadziło nas do autobiografii aktora. Olbrychski wiele lat wcześniej przyznał się do utraty "prawka", ale jak widać - ostatnio o tym zapomniał.

"Alkohol (...) dwukrotnie wywołał kolizje z milicją - gdy odbierano mi prawo jazdy. Po pierwszej stracie dosiadł się do mojego stolika w restauracji ubek, który po wstępie >pan jest przecież patriotą< zaproponował zwrot dokumentu, w zamian za cykliczne dialogi. Wolałem chodzić piechotą. Drugie >spieszenie< było wynikiem starannie zaplanowanej akcji. Po spotkaniu z członkami >Solidarności< w mieście o nazwie - nomen omen - Piła, gdzie gospodarze hucznie nas ugościli, nazajutrz musiałem wracać do Warszawy. Nie zdążyłem wytrzeźwieć. Obstawiono wszystkie rogatki - wpadłem na jeden z patroli. Dmuchnąłem w balonik, pobrano mi krew do badania, a później odebrano prawo jazdy na pół roku - i słusznie..." - czytamy w książce "Anioły wokół głowy" z 2000 roku.

Jak widać, alkohol to nieodłączny kompan Olbrychskiego. I choć artysta bohatersko nie ugiął się przed ubekiem, nie zmienia to faktu, że jechał na gazie. Aktor nigdy nie wylewał za kołnierz, o czym chętnie opowiadał. "Zdarzało mi się zagrać lepiej po przedawkowaniu alkoholu niż poprzedniego dnia na trzeźwo", "Wspomaganie procentami pomagało też przełamać onieśmielenie" - cytuje aktora Emilia Padoł.

"Jak nieraz szczerze przyznawał, nie umie palić umiarkowanie ani pić wstrzemięźliwie (>albo trzy paczki dziennie i trzy butelki wina, albo wcale<)" - czytamy w "Dżentelmenach PRL-u".

Za kilka miesięcy Olbrychski stanie przed sądem za jazdę po pijanemu. Tuż po zatrzymaniu przez policję początkowo aktor chciał poddać się dobrowolnie karze. W prokuraturze zgodził się na 10 tys. zł grzywny i zabranie prawa jazdy na trzy lata. Ale ostatnio zmienił zdanie, o czym mówiła jego urocza żona. - Będziemy próbowali się jakoś bronić, w tym sensie, żeby to nie były trzy lata. Kara jest od pół roku do trzech lat - przyznała w wywiadzie Krystyna Demska.

A może jednak Daniel Olbrychski nie powinien już nigdy wsiadać za kółko... Wszak dwukrotne odebranie prawa jazdy na nic się zdało. Teraz wsiadł po raz trzeci.

Zobacz: Dziennikarka uratowała dziecko z nagrzanego auta

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki