Wiktor Zborowski i Maria Winiarska są parą już od ponad pół wieku, a niedawno świętowali 46. "bolesną" - jak mówi aktor - rocznicę ślubu. Na jednym z branżowych eventów nasz reporter spytał Zborowskiego, co sprawiło, że razem z żoną mogą pochwalić się tak długim stażem małżeńskim. 71-latek był bardzo szczery i to aż do bólu.
- [Małżeństwo - przyp. red.] To bardzo ciężka praca bez dni wolnych w roku. Wypracowaliśmy sobie styl, który polega na tym, że maksymalnie unikamy ze sobą jakichś kontaktów. Ja zazwyczaj wychodzę z pokoju swojego i spoglądam, czy mojej starej gdzieś nie ma, dopiero się przemykam do łazienki i ona to samo. I jakoś dzień zleci. (...) Sypialnie mamy trzy. Ja korzystam z jednej, żona z drugiej, a trzecia jest taka gościnna - powiedział nam Wiktor Zborowski.
Wiktor Zborowski i Maria Winiarska musieli podjąć trudną decyzję
Małżeństwo od zawsze mieszka w Warszawie. Ponad 20 lat temu postawili sobie drewniany domek na Mazurach, który był dla nich prawdziwą oazą. To tam razem z córkami, a później także wnuczkami odpoczywali w weekendy i wakacje. Wiktor Zborowski był do tej nieruchomości bardzo przywiązany i nazywał ją swoim domem.
Nie jest tajemnicą, że w ostatnim czasie Zborowski zmagał się z problemami zdrowotnymi. Aktor przeszedł operację kolana, po której czekała go rehabilitacja. Przez to musiał wycofać się na jakiś czas z pracy. W dodatku Maria Winiarska straciła rolę w serialu "Barwy Szczęścia". To właśnie finanse zmusiły małżeństwo do podjęcia najtrudniejszej decyzji w życiu. Para zdecydowała się sprzedać swoją ukochaną, mazurską posiadłość.
- Nie grają już tak często, jak kiedyś. Brakuje ról w serialach i filmach dla aktorów w ich wieku. W samym teatrze nie zarabia się dobrze. Maria straciła też rolę w serialu "Barwy szczęścia". Oboje z Wiktorem uznali więc, że przyda im się dodatkowa gotówka ze sprzedaży działki - mówi "Rewii" znajoma aktorskiej pary.
Sprzedaży nie ułatwia fakt, że małżeństwo przez ponad dwie dekady zgromadziło w swoim domu mnóstwo rzeczy, które będzie trzeba stamtąd zabrać.
- Gdy dojdzie do transakcji, Wiktor będzie musiał zabrać swoje rzeczy, w tym zabytkowe żelazka. Ale oboje z Marysią nie rozpaczają. Do rzeczy materialnych starają się mieć dystans - wyjawia znajoma małżeństwa.