Prezenterka TVN24 brnie dalej i jest jeszcze gorzej. Koleżanki jej bronią. Ostra riposta znanej aktywistki

2024-04-10 17:30

Anna Seremak nic sobie nie robi ze skandalu, jaki wybuchł we wtorek 9 kwietnia, gdy prowadziła program na żywo w TVN24. Wówczas rechotała z ludzkiego dramatu, przemocy domowej jaka rozegrała się na terenie gminy Bisztynek koło Bartoszyc. Pewien mężczyzna trafił ranny do szpitala, tuż po tym, gdy została zaatakowany przez 44-letnią partnerkę, kością z zupy. Do sprawy odniosła się Maja Staśko, znana aktywistka.

Anna Seremak z TVN24

i

Autor: AKPA

Afera w TVN. Prezenterka wyśmiała ofiarę przemocy!

Powodem kłótni, która zakończyła się przemocą domową, było nieporozumienie na tle wyników wyborów. Agresywna kobieta została zatrzymana przez policję. Teraz grozi jej do siedmiu lat pozbawienia wolności, gdyż na swoim koncie ma już wyrok w zawieszeniu. Gdy dziennikarze TVN24 relacjonowali przebieg wydarzeń, Anna Seremak nie mogła powstrzymać się od śmiechu. Sytuację próbował złagodzić reporter Piotr Borowski, który był na łączeniu. Nie udało się jednak okiełznać prezenterki, która wprost rechotała słysząc relację drugiego z reporterów, Mariusza Sidorkiewicza.

Anna Seremak zamiast przeprosić, dalej brnie...

Kilka godzin po transmisji, spora część serwisów internetowych żyła już tym "hitem sieci". Zwrócono uwagę na negatywne komentarze internautów, którzy dziwili się, że prezenterka TVN24 śmieje się z przemocy domowej. Anna Seremak nie zamierza póki co przepraszać jednak za swoje zachowanie i brnie dalej. - Tak było, przyznaję!🫣 @sidorkiewicz @Piotr_Borowski Mariusz, mistrz opowieści. Piotr - świetny reporter, który pomocną dłoń potrzebującemu (tu - pani ze studia ;)) poda! - napisała na platformie X dziennikarka odnosząc się do artykułu, gdzie opisano niezręczną sytuację w studiu TVN24.

Seremak zaczęły bronić jej redakcyjne koleżanki. - To było piękne! Jesteście Mistrzami! A historia straszna… - napisała Agata Adamek. - Niezręczny? Powiedziałabym wdzięczny ! Byliście uroczy, prawdziwi i taka jest telewizja na żywo - dodała Maja Wójcikowska. Nie spodobało się to znanej aktywistce. - Przemoc wobec mężczyzn to nie żart. Ta kobieta brutalnie zaatakowała partnera, a ten trafił do szpitala. Już wcześniej miała wyrok za znęcanie się nad partnerem. Warto byłoby przeprosić, a nie dalej kontynuować śmieszki. Mowa o przemocy domowej. Trochę szacunku dla ofiar - napisała Maja Staśko.

Maja Staśko komentuje w rozmowie z "Super Expressem".

Postanowiliśmy skontaktować się z Mają Staśko, która na co dzień zajmuje się pomocą dla ofiar przemocy. W rozmowie z "Super Expressem" powiedziała:- Trudno mi określić dlaczego akurat w tej konkretniej sytuacji tak zareagowano, ale też sprzeciw społeczny, który wokół tego się pojawił pokazuje to, że nie są to tak zupełnie znormalizowane reakcje... i całe szczęście. Dziwi mnie tylko to, że do teraz nie ma jeszcze przeprosin ze strony stacji, bo może się zdarzać oczywiście, że dziennikarz czy dziennikarka są zmęczeni, źle zareagują, mają jakiś mechanizm obrony, np. kiedy sami doświadczyli czegoś podobnego lub jest to dla nich trudny temat. Śmiech bywa reakcją obronną, tyle że później na Twitterze później cały czas pojawiał się ten śmiech ze strony tej dziennikarki i innych, którzy z nią pracują. Myślę, że to jest problem i to jest niepokojące. Nie było przeprosin, odniesienia się do sprawy, potraktowania jej poważnie, bo to jest bardzo niebezpieczne - to jest bagatelizacja problemu przemocy w związku. Bardzo poważnej, fizycznej przemocy w związku - wyjawiła Maja Staśko.

- Kiedy ktoś trafia do szpitala po fizycznej przemocy, której doświadczył w związku, to mowa jest o bardzo poważnym przestępstwie. Co więcej - jest to osoba, która już wcześniej była skazana za znęcanie się nad partnerem. W związku z tym mamy do czynienia ze sprawczynią przemocy. Niezależnie od tego, jakiego narzędzia by nie użyła, to jest to za każdym razem tak samo przemoc i będzie ona tak samo oddziaływała na osobę, która jej doświadczyła. Ja od lat wspieram osoby które doświadczyły przemocy i wiem że reakcje na to, co je spotkało, są niesamowicie istotne. I kiedy w ogólnopolskiej telewizji, na oczach całego kraju dziennikarka śmieje się z tego, że ktoś był maltretowany i wcześniej, i teraz ponownie - bo mowa tu o przemocy domowej, za którą już był wyrok - to naprawdę jest bardzo trudno później ofierze nie czuć wstydu, stygmy. Przecież zapewne też sąsiedzi to oglądali, oni też mogą się śmiać, mogą wykorzystywać to, że dziennikarka się zachowała w ten sposób, żeby dalej dręczyć ofiarę. To jest wtórna wiktymizacja - takie sprawianie, że ofiara czuje się winna i to ona ma się wstydzić. Jest to bardzo niebezpieczne - mówiła dalej.

Dyskusja o przemocy po wpadce w TVN

- Myślę, że ta dyskusja, która wybuchła po tym jest bardzo istotna. Jest bardzo dużo głosów sprzeciwu. Wydaje mi się, że to jest cały czas coś, co nie jest jeszcze tak przedyskutowane jak przemoc fizyczna wobec kobiet, wokół której odbywała się dyskusja w latach '90 przy okazji kampanii "Bo zupa była za słona". Wtedy także padało, że zupa to jest śmieszny przykład, coś banalnego, że w ten sposób się umniejsza sprawie przemocy... ale ta kampania była bardzo ważna, bo wskazywała właśnie na to, że to co może wydawać się bagatelne, tak naprawdę jest codziennym piekłem, które przechodzą osoby doświadczające przemocy - i mężczyźni i kobiety. Wtedy skupiono się na kobietach, ale mam nadzieję, że ta sprawa sprawi, że przez chwilę skupimy się też na mężczyznach. Oczywiście jest także bardzo wiele głosów, które to wyśmiewają albo starają się w jakiś sposób racjonalizować te reakcje dziennikarki. To też jest bolesne, bo to może uderzać bezpośrednio w osoby, które są pokrzywdzone przemocą. Jeśli one widzą, że ich dramat, ich tragedia, ich trauma, która rozgrywa się w ich domach jest traktowana przez innych jak żart, to będą przekonane, że tak samo może to być potraktowane na policji, w sądzie i w prokuraturze. To nie zachęca osób które doświadczają przemocy żeby zgłaszać takie czyny. Wręcz przeciwnie - może zniechęcać do szukania pomocy, wsparcia, tego żeby domagać się sprawiedliwości, kiedy są przekonane, że zostaną obśmiane i potraktowane jak żart za to, że ktoś je maltretuje - zakończyła w rozmowie z nami Maja Staśko.

Skandaliczne zachowanie w TVN. Prezenterka śmiała się do rozpuku z ofiary przemocy domowej. WIDEO

QUIZ: Afery w PRL-u. Tymi skandalami żyła cała Polska

Pytanie 1 z 10
Słynne uprowadzenie samolotu do Berlina Zachodniego przez kapitana Czesława Kudłka, który go pilotował, miało miejsce, ponieważ:
Niewiarygodne, co Zygmunt Chajzer myśli o stacji TVN
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki