Joanna Kołaczkowska zmarła w wieku 59 lat. Artystka odeszła po wyczerpującej walce z nowotworem, która – jak opowiadają jej najbliżsi – była pełna odwagi, determinacji i nadziei. Członkowie Kabaretu Hrabi ujawnili w oświadczeniu, jak wyglądały ostatnie miesiące Asi. Zgodnie przyznają, że do końca wierzyli w cud.
Walczyła dzielnie, z godnością, z nadzieją. My razem z Nią. Wyczerpaliśmy niestety wszystkie dostępne formy leczenia. Wierzyliśmy w cud. Cud nie nastąpił
– napisali członkowie kabaretu Hrabi w oficjalnym oświadczeniu, które opublikowali w mediach społecznościowych. Z relacji przyjaciół wynika, że Joannie przyszło zmierzyć się z wyjątkowo agresywną postacią choroby. Leczenie obejmowało wszystkie dostępne możliwości terapii. Artystka do końca mogła liczyć na wsparcie i modlitwy najbliższych.
Asia odeszła spokojnie, bez bólu. W otoczeniu najbliższych i przyjaciół – wśród tych, których kochała i którzy kochali Ją bezgranicznie
– czytamy dalej.
Niepokój o stan zdrowia Joanny pojawił się już wiele miesięcy temu, ale artystka konsekwentnie chroniła swoją prywatność. Mimo postępującej choroby, nie przestała być obecna – w sercach widzów, w wypowiedziach przyjaciół. Niedawno jej kolega z kabaretu apelował o modlitwę.
Zostawiła po sobie ogromną wyrwę, której niczym nie da się zapełnić. W nas – ludziach, którzy byli z Nią blisko, którzy dzielili z Nią scenę i życie. I w świecie sztuki, który był Jej przestrzenią, Jej domem, Jej oddechem
– podkreślają członkowie Hrabi. Przez całe życie Joanna Kołaczkowska była osobą niezwykle oddaną swoim pasjom – sztuce, scenie, ludziom. Jej choroba nigdy nie przesłoniła jej wewnętrznego światła. Była uosobieniem ciepła i siły, którą nie każdy ma w sobie nawet w zdrowiu.
Jej przyjaciele wierzą, że tam, gdzie teraz jest, niesie ten sam śmiech i światło, które przez lata dawała swoim widzom.
Wierzymy, że gdziekolwiek teraz jesteś – roześmiana, jasna, wolna – niesiesz innym swój śmiech, tak jak nam niosłaś nadzieję i radość, nawet w najciemniejsze dni.