W ostatnich wywiadach piękna obywatelka Barbadosu dostrzega wręcz plusy całej sytuacji.
- Na początku było mi bardzo ciężko, nie rozumiałam całego zamieszania, czułam się zaszczuta przez media jak Britney Spears w szczytowej fazie jej depresji. Ale z czasem zrozumiałam, że nie cofnę tego, co się stało i muszę stanąć na nogi jeszcze silniejsza. Dotarło też do mnie, jak wiele kobiet dzięki tej sytuacji może naprawić swój związek zanim dojdzie do tak przykrego końca jak było u mnie.
Rihanna silniejsza i z mroczniejszym wizerunkiem przygotowuje się do nowej płyty, która ukaże się lada moment (23 listopada). Ciekawe, czy w nowych nagraniach jakkolwiek nawiąże do przeżyć z lutego?