Sasha Strunin, znana niegdyś jako wokalistka duetu The Jet Set, w latach 2000. podbijała listy przebojów, a w 2007 roku reprezentowała Polskę na Eurowizji. Po zakończeniu kariery muzycznej zniknęła z mediów, szukając nowej drogi twórczej. Teraz powróciła w zupełnie innej roli, jako reżyserka filmu fabularnego "Patrzę w niebo", który miał premierę na Festiwalu Filmowym w Gdyni. Film porusza temat niezwykle delikatny, rosyjskiej propagandy i porywania ukraińskich dzieci podczas wojny. Strunin nie ukrywa, że inspiracją były wspomnienia jej matki, Ukrainki, która uczyła w szkole podobnej do tej, o jakiej opowiada film.
Zobacz też: Sasha Strunin poślubiła gwiazdora "M jak miłość" i została macochą! Mężczyzna w przeszłości był żonaty
Ciotka wyrzekła się Sashy Strunin! Szokujące
"Patrzę w niebo" to emocjonalny obraz o tym, jak wojna zabiera dzieciom nie tylko rodziców, ale i tożsamość. Strunin w rozmowie w "Dzień Dobry TVN" przyznała, że film jest jej osobistym manifestem przeciwko zbrodniom reżimu Putina.
Mówię o największym przestępstwie moim skromnym zdaniem, które Putin robi. Po prostu zabiera dzieci z wojny, ukraińskie dzieci, czy to z domów dziecka, czy dzieci, które już nie mają rodziców w dalekie części Rosji. Gdzie indoktrynuje oczywiście, rusyfikuje i to za chwilę będą rosyjskie dzieci, bo wiadomo, jak dzieci się zachowują. Chcą się dostosować, przypodobać i być częścią społeczeństwa - wyjawiła w "Dzień Dobry TVN".
Artystka podkreśla, że temat ten jest dla niej szczególnie bliski, ponieważ sama ma rosyjskie korzenie, ale sercem czuje się związana z Ukrainą i Polską. Jednak jej odwaga miała dramatyczne konsekwencje. Jak wyznała, po premierze filmu część rodziny z Rosji całkowicie się od niej odwróciła.
Moja dalsza rodzina zareagowała tragicznie, co jest dosyć też dla mnie ciekawym doświadczeniem, bo film jest luźno inspirowany doświadczeniami mojej mamy, która jest Ukrainką i uczyła w takiej szkole. Co prawda do jej szkoły nie trafiły dzieci z Ukrainy. Jakby tak było, miałabym na ten temat więcej informacji i pewnie chciałabym zrobić dokument i nie siedziałabym dzisiaj tutaj z Państwem, bo pewnie już dawno bym była zaaresztowana, bo i tak grozi mi teraz areszt, gdybym pojechała do Rosji - wyznała artystka.
Sasha nie kryje, że gdyby wróciła do Rosji, najpewniej zostałaby zatrzymana. Mimo tego nie zamierza milczeć. Jej zdaniem artysta ma obowiązek mówić o trudnych sprawach, nawet jeśli musi zapłacić za to wysoką cenę.
Siostra mojej mamy, która jest Ukrainką, teraz nie chce mnie znać. Powiedziała, że absolutnie powinnam wziąć odpowiedzialność za to, co powiedziałam, że kłamałam i powinnam przyjechać do Rosji, przeprosić i dać się aresztować. Totalny absurd, jakiś Orwell. Ona jest teraz z mężem Rosjaninem i jest dla mnie nieprawdopodobne, jak łatwo można być zmanipulowanym, zarzucić własną tożsamość, godność i miłość do swojego państwa To są przeprane mózgi przez lata - mówiła Strunin w "Dzień Dobry TVN".
Zobacz też: Polska gwiazda rosyjsko-ukraińskiego pochodzenia: "PUTIN ROBI CO CHCE! Chce mi się płakać!"
Zobacz naszą galerię: Rodzina odwróciła się od Sashy Strunin! Wszystko przez film