Sanatorium miłości 6. Wdał się w romans z młodszą o 21 lat kobietą. Okrutnie go potraktowała! WYWIAD

Stanisław, czyli popularny Sting z "Sanatorium miłości 6" ma za sobą burzliwą przeszłość. Przed laty wdał się w romans, który zakończył jego 30-letnie małżeństwo. Senior stracił głowę dla dużo młodszej kobiety, ale ostatecznie ta relacja nie przetrwała. Stanisław nie spodziewał się, jak go potraktuje młodsza kochanka. "To była dla mnie czerwona flaga i zarazem początek końca tego związku" – wspomina w rozmowie z nami uczestnik 6. edycji "Sanatorium miłości".

Spis treści

  1. Kim jest Stanisław z "Sanatorium miłości 6"?
  2. Stanisław Bober z "Sanatorium miłości" - NASZ WYWIAD
  3. Stanisław z "Sanatorium miłości 6" zostawił żonę dla młodszej kobiety
  4. Sanatorium miłości 6: Stanisław o seksie. Tak zdobywa kobiety!

Kim jest Stanisław z "Sanatorium miłości 6"?

Stanisław Bober z Łukowa jest uczestnikiem 6. edycji "Sanatorium miłości". Sympatyczny senior już od prawie dwóch dekad mieszka w Irlandii, ale w tym roku planuje wrócić na stałe do Polski. Senior jest łudząco podobny do Stinga. Czy znajdzie bratnią duszę w hitowym programie TVP?

W rozmowie z nami Stanisław opowiedział o swoim udziale w programie, pasjach i zainteresowaniach. Nie zabrakło także bolesnych wspomnień. Zobaczcie, jak potraktowała go młodsza partnerka, dla której zostawił żonę po 30 latach małżeństwa. Oto nasz wywiad z kuracjuszem znanym z "Sanatorium miłości 6".

Zobacz: Stanisław z "Sanatorium miłości" pokazał nam zdjęcia z młodości. Już wtedy przyciągał kobiety jak magnes! 

Stanisław Bober z "Sanatorium miłości" - NASZ WYWIAD

Co taki przystojny i zadbany mężczyzna robi w "Sanatorium miłości"? Sam pan mówi w 1. odcinku, że kobiety do pana lgną i nie może pan narzekać na brak zainteresowania z ich strony.

Z tym lgnięciem to może trochę przesadziłem (śmiech). A co mnie skłoniło do "Sanatorium miłości"? Ja dopiero po trzeciej edycji dowiedziałem się, że jest taki program. Mieszkając za granicą nie docierały do mnie informacje o nim, ale w końcu znajomi mi powiedzieli: "Jest taki program dla seniorów, dla ciebie, ty byś się tam nadawał". Obejrzałem kilka odcinków i bardzo mnie to zaciekawiło. Zauważyłem, że jest kilka kobiet, w których naprawdę można się zakochać, które są ciekawe. Pomyślałem, że spróbuję w 6. edycji – jestem tego zdania, że lepiej spróbować i żałować, niż żałować, że się nie spróbowało.

Miał pan problem ze znalezieniem odpowiedniej partnerki w swoim otoczeniu?

Może do tej pory nie angażowałem się w to dostatecznie, chyba też nie szukałem tak zawzięcie, ale teraz uznałem, że nadszedł na to czas, że warto pomyśleć o związku. Nie jestem samotnikiem, lubię towarzystwo.

Mieszka pan obecnie w Irlandii. Czy to jakoś utrudnia poszukiwania miłości?

W Irlandii jest duża Polonia, ale w większości są to małżeństwa. Nie ma aż tylu wolnych kobiet.

No dobrze, to jakiej kobiety pan szuka? Jaka powinna być idealna partnerka?

Marzenia są oczywiście trochę wygórowane, ale jak to się mówi marzyć można, a nawet trzeba. Kobieta musi mnie pokochać, tak jak ja ją pokocham. Najważniejsze, żeby umieć się dogadać i znaleźć kompromis, w kwestiach spornych. Jestem szczupły i wysportowany, nie będę ukrywał, że chciałbym, aby moja wybranka też taka była, ale kolor włosów, oczu nie ma dla mnie aż takiego znaczenia. Natomiast fajnie, jakby podzielała moje pasje i zainteresowania…

Jest pan bardzo aktywny. Pana wielką pasją jest sport.

Lubię chodzić po górach i biegać. Od maleńkości rywalizowałem z braćmi, a to boks, a to biegi czy rowery. Teraz biegam sobie 2-3 razy w tygodniu na dystansie 10-12 kilometrów. Rowerem jeżdżę w granicach 50-70 kilometrów. Mam też w domu małą siłownię tak, żeby utrzymać sylwetkę. Dzięki temu mam kondychę. Myślę, że to właśnie aktywność fizyczna sprawia, że tak dobrze się czuję w swoim ciele.

Stanisław z "Sanatorium miłości 6" zostawił żonę dla młodszej kobiety

Wiem, że był w związku małżeńskim przez 30 lat. To szmat czasu. Dlaczego ta relacja nie przetrwała?

Całe życie byłem bardzo przeciwny rozwodom, dlatego aż się dziwę, że do tego doszło i to właśnie z mojej winy. No cóż… pojawiła się inna kobieta, która zawróciła mi w głowie. Zakochałem się...

Jak pan przeżył rozwód – dla wielu osób to bardzo traumatyczne przeżycie.

Kataklizmu nie było, ale oczywiście bolało, bo przeżyliśmy razem 30 lat. Poczucie, że skrzywdziłem swoją żonę i rodzinę, bo doczekaliśmy się czwórki dzieci, bardzo długo we mnie siedziało. Z drugiej strony, byłem tak zauroczony tą nową osobą, że po prostu zwariowałem i chciałem zostawić wszystko w tyle.

Kim była ta kobieta, dla której stracił pan głowę?

Byliśmy razem trzy lata. Poznaliśmy się w samolocie, lecąc z Irlandii do Polski. Początkowo nie zwróciłem na nią uwagi, ale w pewnym momencie zerknąłem w jej stronę i zaczęliśmy konwersację, która trwała już do samego lądowania. Wymieniliśmy się telefonami, zaczęliśmy do siebie pisać – tak to się wszystko zaczęło.

Związek z dużo młodszą kobietą nie wypalił?

Była ode mnie młodsza o 21 lat, ale różnica wieku nie stanowiła żadnego problemu. Dogadywaliśmy się do momentu, w którym zaczęły jej przeszkadzać wizyty moich dzieci. Powiedziała, że sobie nie życzy, tak częstych odwiedzin i to była dla mnie czerwona flaga i zarazem początek końca tego związku.

Dla pana musiało to być wstrząsające usłyszeć takie słowa od partnerki.

Tak było. Zawsze podkreślałem, że dzieci to moje największe skarby i muszę mieć z nimi kontakt. Nie było o czym dyskutować, postanowiła odejść, a jak odeszła tak już nie wróciła.

Dzieci pana wspierają w tej sanatoryjnej przygodzie?

Początkowo nic nie wiedziały, ale w końcu im powiedziałem, że startuje do "Sanatorium miłości" i muszę przyznać, że z zadowoleniem to przyjęły. Mam ich wsparcie, trzymają za mnie kciuki.

Wsparcie z pewnością się przyda, bo "Sanatorium miłości" to nie tylko wielka telewizyjna przygoda, ale również krytyczne komentarze, a nawet hejt. Internauci potrafią być bezlitośni.

Jestem na to mentalnie przygotowany. Mam silny charakter, znam swoją wartość, jestem pozytywnie nastawiony do świata. Z niektórych komentarzy mogę się nawet pośmiać.

Dziś jest już pan znany w Polsce jako Sting.

To się zaczęło lata temu! Ja nawet tego słynnego Stinga jeszcze nie znałem. Do mojej córci najmłodszej przychodziły koleżanki i one tak sobie na mnie zerkały, ja jeszcze nie wiedziałem dlaczego. Aż w końcu powiedziały: "Paulinka, twój tata jest tak podobny do Stinga". Później byłem na kursie masażu w Polsce i wszyscy od razu skojarzyli mnie z tym wokalistą. Następnie już w Irlandii, idę sobie przez miasteczko, mijam grupę kibiców po meczu, a oni krzyczą: "Sting idzie! Ty jesteś normalnie jak Sting".

Nie pozostaje mi teraz nic innego, jak zapytać o to, czy lubi pan muzykę Stinga?

Tak lubię jego piosenki, ale słucham też innej muzyki, nawet poważnej. Każdą muzykę kocham.

Szósta edycja pięknymi, ale również bardzo wymagającymi paniami stoi. Co pan sądzi o tegorocznych kuracjuszkach?

Pierwsze wrażenie bardzo pozytywne. Już w pierwszym odcinku zostałem przez kilka pań wyróżniony, jest to dla mnie bardzo miłe.

Myślę, że wszyscy zastanawiają się, czy popularny Sting znalazł bratnią duszę w "Sanatorium miłości".

Nie mogę nic zdradzić. Po finałowym odcinku wszystko będzie już jasne.

Sanatorium miłości 6: Stanisław o seksie. Tak zdobywa kobiety!

Jak zdobyć kobietę którą się chce? Ma pan jakieś sprawdzone sposoby?

Na to szablonu moim zdaniem nie ma. Dużo mi instynkt podpowiada. Małymi kroczkami się próbuje. Zawsze instynktownie.

"Sanatorium miłości" to także szczere rozmowy i osobiste wyznania dotyczące m.in. życia erotycznego. Czy ta sfera jest dla pana ważna?

Życie erotyczne musi być, nieważne, w jakim jesteś wieku. Ja uważam, że seks jest taką pieczątką miłości, przypieczętowaniem partnerstwa. Jestem taki przytulas w życiu, czułość jest dla mnie bardzo ważna.

Jakie są pana mocne i słabe strony? Czy Sting ma w ogóle jakieś wady?

Na pewno (śmiech). Nie ma ludzi idealnych. Ja za dużo ufam ludziom, może jestem trochę naiwny i na tym czasami tracę. Nie umiem gotować, ale gotuję z przymusu i bez receptur (śmiech). Jestem trochę taki zupiarz – zupy mi wychodzą. Lubię porządek, jestem trochę takim estetą.

Pana współlokatorem w Krynicy Zdroju został Stefan. Dobrze się razem dogadywaliście?

Nie wiem, kto dobiera uczestników do poszczególnych pokoi, ale robi dobrą robotę! Stefan bardzo mi podpasował, przez ten miesiąc nie mieliśmy ani jednego zgrzytu.

Czy jest jakaś szczególna lekcja lub przełom, którego doświadczył pan w trakcie pobytu w sanatorium?

Ten program to w pewnym sensie szkoła życia. Pewne bariery udało mi się przekroczyć, o czym widzowie jeszcze się przekonają. Dziękuję z tego miejsca całej ekipie – to młodzi ludzie, a okazali nam taką rodzicielską opiekuńczość. To było dla mnie ogromne zaskoczenie.

Myśli pan o powrocie do Polski?

W czerwcu minie dokładnie 19 lat, odkąd zamieszkałem w Irlandii. Dla mnie jest już wystarczająco. Podjąłem decyzję, że w tym roku chcę wrócić do Polski, do swojego domu rodzinnego.

Czego panu teraz życzyć?

Dla mnie najważniejsze jest zdrowie, a resztę to niech już pani dopełni (śmiech).

To oprócz zdrowia, jako tego dopełnienia, życzę panu dużo miłości.

Dziękuję.

Rozmawiała: Adriana Słowik.

Bożena z „Sanatorium miłości” jest otwarta na miłość i seks
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki