Santor: Dziękuję opatrzności, że żyję!

2009-12-24 1:10

Irena Santor (75 l.) w czas Bożego Narodzenia wspomina swoją ciężką walkę z rakiem. Jednak nie myśli tylko o sobie. Wielka dama polskiej piosenki w święta podzieli się opłatkiem z opuszczonymi i chorymi. Bo na własnej skórze odczuła, co teraz czują i co przechodzą...

- Może to zabrzmi patetycznie, ale to szczera prawda. Jak rokrocznie pomyślę o opuszczonych, samotnych. I o tych, którzy tego wieczoru będą w szpitalach - powiedziała nam wielka gwiazda polskiej piosenki i dodała: - Pomyślę o chorych, ale też o lekarzach, którym dziękuję za ich trud. Irena Santor wie, co mówi. W 2000 roku u piosenkarki wykryto raka piersi. Szybka diagnoza i pomoc lekarzy uratowały jej życie. Odtąd artystka jest orędowniczką regularnych badań mammograficznych i cytologicznych. - Dziękuję opatrzności, że z tego szpitalnictwa udało mi się wyjść - mówi. Pani Irena święta spędzi rodzinnie. Cicho, spokojnie. - Bez telewizji - gdy to mówi, uśmiecha się znacząco.

Będą to typowe polskie święta, z karpiem, z kapustą z grzybami. - Będę w Warszawie albo w domku pod Warszawą - zdradza "Super Expressowi" dama polskiej piosenki. A o jakich świętach z przeszłości pomyśli, gdy zasiądzie przy stole? Które były najpiękniejsze?

- Myślę, że te z rodzicami. Nie było ich wiele - artystka, która straciła ojca, gdy była 5-letnią dziewczynką, na chwilę milknie, a potem dodaje: - Bardzo skromne prezenty wtedy dostawaliśmy. Ale raz, gdy miałam może 3-4 lata, dostałam piłkę. Tylko ktoś mi ją zaraz ukradł i długo się nią nie nacieszyłam. Życzenie na Nowy Rok? - pytamy panią Irenę. - Żyć. Żyć długo. Bo podoba mi się życie na tym świecie...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki