Spędziliśmy dzień z Beatą Tadlą. Łatwo nie było
Gdy Beata Tadla prowadzi "Pytanie na śniadanie", tego dnia zrywa się już o 4 rano. Ale w inne dni też nie lubi wylegiwać się w łóżku zbyt długo. - Jestem rannym ptaszkiem i zazwyczaj budzę się ok. 5:30. Uwielbiam spokojne poranki - mówi nam dziennikarka. Po kawie i przygotowaniach do programu pędzi do studia telewizyjnego na ul. Woronicza. O godz. 7:30 wita już widzów. Ale nie jest to jej jedyna praca.
Beata Tadla otworzyła nowy interes. Dba o zdrowie Polaków
Jakiś czas temu razem z mężem, Michałem Cebulą, otworzyła w Warszawie studio pilatesu.
Zajmuję się tam sprawami administracyjnymi, rozmawiam z klientami, często obsługuję recepcję, trenuję, sprzątam...
- wylicza Beata Tadla. To rodzinny biznes. Pomaga w nim też jedyny syn gwiazdy, Jan Kietliński.
- Gdy mam TVP, wychodzę ze studia ok 11:30 i pędzę do drugiego studia - z telewizyjnego do studia pilatesu - śmieje się Beata.
Zajmuję się tam sprawami administracyjnymi, rozmawiam z klientami, często obsługuję recepcję, trenuję, sprzątam... Mój mąż podobnie. Jak jest w Warszawie, bo przecież pracuje często poza stolicą, w domu też dzielimy się obowiązkami. Muszę zaznaczyć, że Michał jest niesamowicie pracowity, sprawy domowe ogarnia lepiej ode mnie. Organizacją studia i marketingiem w największym stopniu zajmuje się zaś mój syn Janek i jest w tym świetny! - mówi nam gwiazda.
Skąd wzięła się jej pasja do pilatesu i chęć do prowadzenia własnego interesu?
Najbardziej cieszą mnie zadowoleni klienci. Zdarza się, że po treningu zostają i długo z nami rozmawiają. Serce mi rośnie, gdy słyszę, jak pilates zmienia ich samopoczucie, jak znika ból kręgosłupa czy barków, jak świetnie zaczynają czuć się w swoim coraz bardziej elastycznym i mobilnym ciele, jak odpoczywa im głowa i lepiej śpią. Pilates to fantastyczna forma aktywności, coraz więcej ludzi ją docenia, to ważne, bo silne mięśnie głębokie, to bardziej komfortowe życie. Ja też w to wierzę - zamierzam żyć długo i szczęśliwie w zdrowiu. Dlatego stawiam na aktywność, rozwój i świadome odżywianie
- mówi nam Beata Tadla.
Beata Tadla: Nie jestem zapędzona i zmęczona
Beata Tadla ma na głowie naprawdę wiele spraw. Ale, jak niemal każda kobieta, świetnie zorganizowała swoją codzienność.
Nauczyłam się tak organizować czas, żeby starczyło go i na aktywność i na regenerację. Czas to ogromna wartość, dlatego nie marnuję go na sprawy, które niczemu nie służą. Kiedy chodzę z kijkami - zazwyczaj słucham podcastów lub audiobooków. Gdy przygotowuję jedzenie - wrzucam sobie serial albo koncert. Telefony załatwiam w samochodzie, a jak rozmawiam przez telefon w domu, to "nabijam kroki". Ale to nie jest tak, że jestem zapędzona i zmęczona! Kocham swoje życie. I jest w nim miejsce na rozmowy z bliskimi mi osobami, na wartościowe relacje, na podróże, na gotowanie
- podkreśla gwiazda.
ZOBACZ: Beata Tadla otarła się o śmierć. Przyjęła ostatnie namaszczenie!
Zobaczcie w naszej galerii, jak wygląda dzień Beaty Tadli. Od świtu aż do nocy!