Syn Joanny Racewicz zaginął! Dziennikarka wspomina traumatyczną historię

2023-01-26 11:30

24 stycznia Joanna Racewicz (50 l.) świętowała premierę swojej nowej książki. Na wydarzeniu pojawiło się kilka jej znanych koleżanek oraz zaprzyjaźnieni dziennikarze. W jednym z wywiadów gwiazda opowiedziała o traumatycznych doświadczeniach sprzed lat, kiedy na chwilę straciła syna z oczu.

Joanna Racewicz

i

Autor: AKPA / Podlewski

Joanna Racewicz rozwija dziennikarską karierę, pracując dla Telewizji Polsat oraz prowadząc własne biznesy. W ostatnim czasie skupiała się przede wszystkim na pisaniu książki "Sypiając z prezesem", której premiera miała miejsce w miniony wtorek. Autorka pojawiła się oczywiście na konferencji prasowej, ale spotkanie rozpoczęło się bez niej - dziennikarka wzięła bowiem udział w kolizji, podczas której na szczęście nikt nie ucierpiał na zdrowiu. Dużo poważniej skończyć się mogła sytuacja, której doświadczyła 12 lat temu.  

Syn Joanny Racewicz zaginął! Dziennikarka wspomina traumatyczną historię

Joanna Racewicz przeżyła tragedię, kiedy 10 kwietnia 2010 roku w katastrofie smoleńskiej zmarł jej mąż. Od tamtego czasu gwiazda nie była w stanie związać się na poważnie z innym mężczyzną, samodzielnie wychowując syna. Igor nie pamięta taty, ponieważ w chwili jego śmierci miał zaledwie 2 lata. Rok później o mało nie doszło do kolejnego dramatu!

- Mój synek był wtedy bardzo malutki. Miał trzy latka. Byliśmy w centrum handlowym, gdzie jeszcze wtedy była sala zabaw. Bardzo chciał pojechać na nią na dół – były tam kulki, zjeżdżalnie, to co dzieci kochają najbardziej. Ja na sekundkę odeszłam od niego, zostając tam na dole i powiedziałam mu, że będę przy tym stoliku, tylko zrobię sobie kawę. Ale najwyraźniej coś go zaniepokoiło, nie zauważył mnie wtedy, kiedy byłam mu potrzebna no i wyszedł. Zapytałam ochroniarza, który był na miejscu, gdzie jest moje dziecko i w odpowiedzi usłyszałam, że dziecko wyszło - wspomina.

Dziennikarka nie ukrywała, że obojętność ochroniarza i innych dorosłych bardzo ją oburzyła.

- Nie mieściło mi się w głowie, jak to jest możliwe, że dorosły człowiek pozwala wyjść na zewnątrz dziecku ubranemu tylko w koszulkę z krótkim rękawem i skarpeteczki. Znalazłam go, z mojej perspektywy, po bardzo długim czasie. (...) Najgorsze w tym wszystkim było to, że nikt z dorosłych nie zareagował. Ci ludzie ubrani w kurtki, czapki, szaliki, bo była zima, nie zwrócili uwagi na plączące się po korytarzu, po holu małe dziecko bez opieki. To dla mnie jedna z bardziej traumatycznych sytuacji i opowieść o ludzkiej obojętności - dodała.

Myślicie, że rodzice również powinni być bardziej czujni i nie tracić małych dzieci z oczu nawet na sekundę?

Sonda
Czytasz książki Joanny Racewicz?
Agnieszka Byrska-Zaczyk i Zdzisław Zaczyk: Chcemy żyć i umrzeć w Skolimowie
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki