Sama Irena Santor nie mogła w to uwierzyć
Irena Santor ma świetny zawodowo czas. Zdrowie jej dopisuje. Za nią trasa koncertowa z okazji 90. urodzin, szereg spotkań z fanami, festiwal w Ciechocinku, który od tego roku nosi jej imię, a teraz jeszcze to - nowa płyta. Już 5 grudnia do sprzedaży trafi płyta winylowa Santor i muzyka jazzowego Jana „Ptaszyna” Wróblewskiego „Zakochana we śnie”. Utwory, które się na niej znalazły zostały nagrane 50 lat temu! Niedawno, przed nadaniem Wróblewskiemu tytułu doktora honoris causa, przegrzebano archiwa Polskiego Radia w poszukiwaniu utworów muzyka. Okazało się, że nagrał z Ireną Santor piękne piosenki, o których ona sama dawno już zapomniała. A teraz postanowiła je wydać.
W latach 60. i 70. muzyka powstawała głównie na zamówienie radia, z myślą o stałym zasilaniu programu, w którym dominowały polskie utwory. Pracowaliśmy jak w fabryce piosenek: szybko i profesjonalnie
– wspomina Irena Santor. I dodaje:
Śpiewałam jedną, dwie, góra trzy wersje. A potem następną piosenkę, i następną… Współpracę z Ptaszynem i jego wspaniałymi muzykami wspominam ze wzruszeniem i dumą! Ileż ja się od nich nauczyłam! Jakież to było inne! Niezwykłość naszych okołojazzowych piosenek polegał m.in. na tym, że nikt nie wymagał ode mnie, żebym śpiewała jazz. Oni grali po swojemu, a ja śpiewałam w moim stylu i jakoś to wszystko się ze sobą ładnie splotło
- opowiada.
W niedzielnym "Pytaniu na śniadanie" pani Irena pochwaliła się płytą i wspomniała, że w archiwach Polskiego Radia jest jeszcze mnóstwo piosenek innych artystów z jej pokolenia, które czekają na wydanie.
NIE PRZEGAP: Przejmujący wywiad Ireny Santor: Chcę żyć jak najdłużej. Jestem nienasycona. WYWIAD
Irena Santor już nie śpiewa
To wyjątkowe wydawnictwo także dlatego, że Irena Santor już nie śpiewa... - A czy w domu, kiedy nikt nie patrzy i nikt nie słucha, śpiewa pani nadal? - zapytaliśmy ikonę polskiej sceny, gdy kilka tygodni temu odwiedziła studio "Super Expressu". - A bron Boże! Aż tak to nie. Ale czasami bywało tak, że jakaś fraza mnie męczyła i droczyłam się, dlaczego mi nie wychodzi. Ale żeby śpiewać tak dla samej siebie. Nie. Skądże - powiedziała nam.
Ale choć karierę muzyczną już zakończyła, wciąż ma mnóstwo sił i marzeń.
Jestem ciekawa, jestem żarłoczna, jestem nienasycona i chcę przeżyć życie jak najdłużej. Mam apetyt na życie. (...) Lubię być, lubię żyć, lubię egzystować, smakować, istnieć, dostrzegać
- wyznała Irena Santor w rozmowie z naszym dziennikarzem Adrianem Nychnerewiczem.