Dotychczas Tomasz O. prowadził sielankowe życie. Do sieci co chwilę wrzucał zdjęcia z rodziną i z budowy wymarzonego domu. Niestety jego szczęście zostało przerwane, bo aktor "M jak miłość" usłyszał zarzuty posługiwania się nieprawdziwą fakturą. Teraz będzie musiał się tłumaczyć przed prokuraturą, jednak całej sprawy nie komentował w mediach społecznościowych. Postanowił jednak przerwać milczenie.
ZOBACZ KONIECZNIE: Prokuratura zajęła się aktorem z "M jak miłość"! Tomasz O. usłyszał już zarzuty!
Tomasz O. usłyszał zarzuty
Zapewne fani aktora tego się nie spodziewali. Ulubieniec Patryka Vegi, u którego zagrał m.in. w "Kobietach mafii", czy "Botoksie", usłyszał poważne zarzuty. Chodzi o "lewą" fakturę, którą miał się posługiwać. Opiewała ona na bagatela na kwotę 300 tysięcy złotych. Miała ją wystawić, na jego nazwisko, pewna firma eventowa, która już od jakiegoś czasu jest na celowniku prokuratury. Aktor, który jest również zawodnikiem MMA, miał dostać fakturę za kontrakt z federacją sztuk walki KSW. Sprawa jest bardzo poważna, bo Tomaszowi O. grozi do ośmiu lat więzienia. Fani są w szoku i z niecierpliwością czekali aż głos w tej sprawie zabierze ich ulubieniec. Aktor musiał najwidoczniej jednak przemyśleć kilka spraw, bo nie nie zabierał głosu w mediach społecznościowych. Aż do teraz...
Aktor "M jak miłość" wydał oświadczenie
Wszyscy w napięciu oczekiwali jakie stanowisko zajmie Tomasz O. w obliczu rewelacji, które pojawiły się w mediach. W końcu sprawa jest poważna i fani nigdy nie spodziewaliby się, że Tomasz kolejny raz będzie miał problemy z prawem. W przeszłości został zatrzymany pod zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i dwa lata siedział w więzieniu. Nic dziwnego, że gdy teraz ponownie pojawił się na celowniku prokuratury, nie był chętny do udzielania wywiadów. Uznał jednak, że widzowie zasługują chociaż na kilka słów wyjaśnień:
"Obecnie trwa postępowanie w sprawie. Nie mogę ujawniać szczegółów śledztwa. Sprawa jest w toku i jestem przekonany, że wszelkie wątpliwości zostaną wyjaśnione", napisał w oświadczeniu przesłanym Wirtualnej Polsce.