Trochę boi się Wioletki

2009-07-25 9:00

Magdalena Waligórska (28 l.), której rola barmanki Wioletki z serialu "Ranczo" przyniosła sporą popularność, ujawnia nam, za kim tęskni, kto widzi w niej idiotkę i co z rozrzewnieniem wspomina.

- Kolejna część serialu "Ranczo" zakończona, ale wciąż można go oglądać na ekranie telewizorów, a pani podobno już tęskni za swoją postacią?

- Tak. Zwłaszcza gdy spotykam się z całą ekipą serialu. Wtedy przypominam sobie, jak dobrze się razem bawiliśmy, jak dobrze czuliśmy i wciąż czujemy się razem. Dla mnie to była pierwsza większa rola i pierwsza większa produkcja. Ta wspólna praca wytyczyła tak wysokie standardy zawodowe, że boję się, czy kolejne jej sprostają. Mam na myśli poziom zawodowstwa ekipy, wspólne poczucie odpowiedzialności za serial, który realizujemy, rzetelność, koleżeńskość, wzajemną sympatię, jaka się między nami wytworzyła...

- A nie boi się pani, że Wioletka zaszufladkuje panią jako aktorkę tylko takich ról?

- Boję się, ale zagrałam już kilka innych postaci i mam nadzieję, że udowodniłam, iż potrafię dobrze wywiązać się ze swego zadania. Chociaż, rzeczywiście, wielu reżyserom castingu wydaje się, że potrafię zagrać wyłącznie idiotkę, dlatego proponują mi takie postaci.

Nie ukrywam, że wcielenie się w barmankę Wioletkę nie było dla mnie łatwe. Jest psychicznie bardzo odległa ode mnie, ale dzięki graniu takich bohaterek dużo się uczę. Nawet jeśli dostaję w kolejnej produkcji postaci podobne w typie do Wioletki, staram się nie powielać sposobu ich grania.

- Jakie zdarzenie, chwilę zapamiętała pani z planu "Rancza"?

- Jest ich wiele. Jedną z najważniejszych chwil był mój pierwszy dzień zdjęciowy, a właściwie pierwszy wieczór przed pierwszym dniem na planie. Mieliśmy zdjęcia poza Warszawą, przyjechaliśmy do hotelu, nie znałam nikogo z ekipy. Zaopiekowała się mną sekretarka produkcji. Kiedy poszłyśmy na kolację, przy wielkim stole siedzieli wszyscy mężczyźni, było głośno, wesoło. Przy drugim dużym stole siedział samotnie Leon Niemczyk. Pił piwo, był skupiony na sobie. Przysiadłyśmy się do niego, a on natychmiast się ożywił, zamówił nam alkohol, zaczął opowiadać anegdotki... Zaczęły się schodzić inne panie z ekipy, przysiadały się do nas. Po chwili usłyszałam głos z drugiego stolika: "O..., jak on to robi? Wszystkie kobiety u niego".

- Jest pani przesądna, przydeptuje pani scenariusz, gdy upadnie?

- Przydeptuję i nie kładę go na podłodze...

- Lubi pani spędzać wolny czas aktywnie?

- Tak, bardzo. Nie umiem leżeć plackiem na plaży. Ważne, żeby tam, gdzie odpoczywam, była woda. Lubię sporty wodne, dużo pływam. Chcę się też nauczyć nurkowania.

- A prywatne marzenia?

- Chciałabym zmienić mieszkanie na większe. Mam plan, a moje marzenia powoli przekuwam w rzeczywistość.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki