Życie Ewy Gorzelak runęło w jednej chwili. Walka o syna zmieniła ją na zawsze. "Prosiłam Boga, aby szybciej go zabrał i skrócił cierpienie"

Jeszcze kilkanaście lat temu Ewa Gorzelak była jedną z najbardziej lubianych aktorek w polskiej telewizji. Znana z roli Gabrieli w serialu „Na Wspólnej”, pojawiała się na ekranie regularnie, a jej kariera rozwijała się błyskawicznie. Wydawało się, że nic nie jest w stanie zatrzymać jej zawodowego sukcesu. Aż do dnia, który zmienił wszystko.

  • Ewa Gorzelak zniknęła z ekranów, gdy jej półtoraroczny synek zachorował na nowotwór mózgu.
  • Po miesiącach dramatycznej walki chłopiec wyzdrowiał, a aktorka założyła fundację „Nasze Dzieci”, by pomagać innym rodzinom.
  • Dziś jej syn jest zdrowy, a Gorzelak mówi: "Nigdy nie wolno tracić nadziei – nawet z najciemniejszego miejsca da się wyjść do światła."

W 2006 roku Ewa Gorzelak usłyszała diagnozę, której nie zapomni nigdy – u jej półtorarocznego synka Rysia wykryto nowotwór mózgu. Z dnia na dzień porzuciła plany, zdjęcia, role i światła kamer. Cała jej uwaga skupiła się na jednym: ratowaniu życia dziecka.

„Syn umierał mi na rękach”

Tamte dni były dla niej prawdziwym koszmarem. Mały Rysio gasł w oczach, a lekarze nie dawali niemal żadnych szans na przeżycie.

On mi umierał na rękach. W pewnym momencie nie miał już siły płakać, tylko tak cichutko się skarżył. Prosiłam Boga, żeby szybciej go zabrał i skrócił cierpienie. Myślałam, że mi serce pęknie

– wspominała po latach w rozmowie z magazynem „Na Żywo”. Przez długie miesiące Ewa niemal nie wychodziła ze szpitala. Spała na krzesłach, trzymała synka za rękę i walczyła o każdy jego oddech. Lekarze robili, co mogli, ale rokowania były dramatyczne. W pewnym momencie pozostała już tylko wiara i nadzieja.

Cud jednak się wydarzył. Po skomplikowanym leczeniu i wielu miesiącach walki, Rysio zaczął wracać do zdrowia. "Po okresie rozpaczy trzeba było wstać i działać. Dziecko leczy się inaczej niż dorosłego – potrzebuje bliskości i nadziei" – mówiła aktorka w „Rewii”.

Kiedy trauma staje się siłą

Kiedy najgorsze minęło, Gorzelak wiedziała, że nie chce zostawić za sobą tamtego doświadczenia – chciała je przekuć w coś dobrego. Założyła fundację „Nasze Dzieci”, która pomaga małym pacjentom oddziałów onkologicznych oraz ich rodzinom. Fundacja nie tylko finansuje leczenie i rehabilitację, ale też dba o emocjonalne wsparcie rodziców – tych, którzy właśnie przeżywają to samo, co kiedyś Ewa.

Nigdy nie sądziłam, że będę prowadziła fundację. Ale dziś wiem, że jestem dokładnie tam, gdzie powinnam być

– mówiła w jednym z wywiadów. Gorzelak i jej mąż, Zbigniew Dziduch, wciąż tworzą, ale na własnych zasadach. Prowadzą teatrzyk dla dzieci i angażują się w akcje charytatywne. Tęsknię trochę za sceną, ale dziś wiem, co jest naprawdę ważne – przyznała w „Dzień Dobry TVN.

Zobacz też: Ewa Gorzelak porzuciła karierę, gdy jej roczny synek zachorował na raka. Wiemy, co dziś robi gwiazda "Na Wspólnej"

Matka, która nie przestała wierzyć

Dziś jej syn ma już 22 lata, jest zdrowy i prowadzi życie zwyczajnego młodego człowieka. A Ewa Gorzelak wciąż powtarza, że jego historia to dowód na to, że nigdy nie można tracić nadziei.

Rysio jest przykładem, że nawet w najciemniejszej chwili może zdarzyć się cud

– mówiła ze wzruszeniem. Aktorka nie lubi wracać do tamtych dni, ale przyznaje, że to one nauczyły ją pokory, siły i wdzięczności. Choć przez chwilę była o krok od utraty wszystkiego, dziś potrafi mówić o tym z czułością i spokojem.

Ewa Gorzelak nie zagrała tej roli w żadnym serialu. Nie napisał jej żaden scenarzysta. Była to rola życia – matki, która stanęła oko w oko z bezsilnością, ale się nie poddała. Wygrała – i nie tylko dla siebie.

Super Express Google News
Uciekły od wojny by leczyć dzieci w Warszawie. Ewa Gorzelak apeluje: Pomóżmy mamom z Ukrainy

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki