Śmierć Maksa Chajzera to wielki cios dla całej rodziny. Filip, ojciec chłopca nadal jest pod opieką psychologów i bierze leki na uspokojenie, z kolei jego dziadek, Zygmunt wrócił do pracy. Jednak nie na długo. Praca pogodnego prezentera radiowego wyczerpała Zygmunta. - Zygmunt wytrzymał tę tragedię, bo od razu rzucił się w wir pracy - twierdzi znajoma prezentera w magazynie "Na żywo" - A nie było to łatwe, gdyż na antenie Radia Pogoda, gdzie prowadzi audycje, musiał być radosny, nieść ludziom otuchę. Starał się być w pełni profesjonalny, żartował nawet, ale w końcu przerosło to jego siły. - powiedziała "Na żywo" koleżanka Zygmunta. Chajzer na antenie radia wyznał, że wyjeżdża. Prezenter poleciał do Szwecji, gdzie mieszka jego córka Karolina oraz dwójka wnucząt: 7-letnia Ebba oraz 6-letni John.
Maksymilian Chajzer zginął w wypadku samochodowym spowodowanym przez dziadka ze strony matki, który zasłabł w czasie jazdy. Auto uderzyło w naczepę znajdującą się przed nim. 24 lipca odbył się pogrzeb dziecka. Podczas uroczystości Filip rzucił się na trumnę, nie mogąc znieść mysli o śmierci chłopca.