„Super Express”: - Jakie emocje biorą dzisiaj w pani górę, duma z męża, troska o jego bezpieczeństwo?
Aleksandra Wiśniewska-Uznańska, posłanka PO: - Jest to połączenie bardzo różnych emocji. To z jednej strony wielkie poruszenie i duma. Ale z drugiej strony ludzkie obawy. Cieszę się, że wyzwania kampanii wyborczej na miejscu pozwoliły mi odciągnąć moje myśli od naturalnych obaw. Mam oczywiście ogromne zaufanie do profesjonalizmu i przygotowania Sławosza i innych astronautów z załogi Axiom-4. Mam zaufanie do Peggy Whitson, dowódczyni misji, a to dzisiaj najbardziej doświadczona na świecie astronautka. Natomiast moje obawy dotyczą głównie dwóch momentów. Startu rakiety oraz powrotu kapsuły na ziemię. Rakieta, na szczycie której znajduje się kapsuła ze Sławoszem i załogą, zostanie wystrzelona poprzez serię kontrolowanych eksplozji materiałów pirotechnicznych na orbitę okołoziemską, osiągając prędkość 28000 kilometrów na godzinę. To wywołuje we mnie zrozumiały chyba lęk.
- Wcześniej interesowała się pani astronautyką?
Mój mąż ma piękną umiejętność dzielenia się swoją wiedzą z pasją i hojnością. Jest wspaniałym nauczycielem i źródłem inspiracji szczególnie dla młodych, dla studentów. Nadzorując przez wiele lat Wielki Zderzacz Hadronów w Genewie wspierał pracę wielu doktorantów, więc naturalnie dzieli się wiedzą. Spędziliśmy też wiele godzin na zwiedzaniu centrów NASA, takich jak Kennedy Space Center czy Johnson Space Centre, gdzie starał się, żebym jak najgłębiej zrozumiała historię sektora kosmicznego i szanse jego rozwoju. Spędziliśmy też dużo czasu z innymi astronautami.
Polecany artykuł:
- Pan Sławosz zabierze w kosmos polską flagę oraz liofilizowane pierogi. Jak wyglądały przygotowania do stworzenia kosmicznego menu i dlaczego wybraliście akurat pierogi? To ulubiona potrawa męża?
- W przygotowaniu tych pierogów współpracował z polską firmą Lyofood i Mateuszem Gesslerem. Już wcześniej jadł przygotowywane przez Lyofood liofilizowane produkty podczas wypraw w góry. Uznał, że to byłby wspaniały polski akcent, żeby zabrać jakąś naszą potrawę i zdecydował, że będą to pierogi. Mąż bierze ze sobą również wiersze Szymborskiej, model heliocentryczny świata Mikołaja Kopernika, manuskrypt dzieł Chopina. Jednak przede wszystkim zabierze kilkanaście polskich eksperymentów, które przeprowadzi podczas misji. Między innymi z dziedziny psychologii, biotechnologii czy medycyny, ze starannością przygotowywane przez wiele miesięcy przez polskie instytucje, podmioty naukowe i firmy. Mam nadzieję, że będzie to miało ogromne przełożenie dla polskiej nauki i technologii w przyszłości.
- Będziecie się jakoś kontaktować podczas misji?
- Tak. Marzenie każdego męża w delegacji: on może dzwonić, a żona nie. Oprócz tego będą dwa nadzorowane przez NASA krótkie połączenia wideo. Jedno naszej dwójki, a drugie w gronie najbliższej rodziny: z rodzicami Sławosza, jego bratem i z żoną jego brata.
- Bycie żoną astronauty jest dużo trudniejsze niż bycie żoną urzędnika, kierowcy, albo posła?
- Jest to nietuzinkowe wyzwanie. Zostałam żoną niedawno. Żoną męża, który akurat szykuje się na lot w kosmos. Podejrzewam, że wiele kobiet, których mężowie udają się na różne wyprawy, ekspedycje mierzy się z wyzwaniami tej natury. Myślę na przykład o żonach żołnierzy na misjach. Mam ogromny szacunek do misji męża. Jego determinacji i poświęcenia, i nawet gotowość położenia własnego zdrowia i życia na szali dla rozwoju nauki i dla dobra ludzkości. Zdaję sobie sprawę, jak dużych słów używam, ale robię to mając świadomość, że są po prostu prawdziwe. Rozumiem jego determinację, czerpiąc z własnego doświadczenia pracy na misjach zagranicznych jako pracownik humanitarny i decyzji zawodowych, które podejmowałam wbrew obawom moich najbliższych. Zanim zostałam wybrana jako posłanka na Sejm, służyłam przez 12 miesięcy jako kierownik misji humanitarnej INTERSOS na Ukrainie, wcześniej przez 24 miesiące jako kierownik misji Polskiej Akcji Humanitarnej na wojnie w Jemenie, wcześniej w Iraku. To wszystko pozwala mi zrozumieć męża z ogromnym szacunkiem do jego decyzji, do jego wolności i dla poświęcenia, którego się podejmuje.
- Generał Mirosław Hermaszewski poleciał w kosmos w 1978 roku. Nie dziwi panią, że kolejny Polak leci w kosmos po niemal pół wieku?
- Jest to inna misja niż misja generała Mirosława Hermaszewskiego. Polska misja naukowo-technologiczna na Międzynarodową Stację Kosmiczną, w której bierze udział Sławosz jest przede wszystkim misją naukową. Osiągnięciem w dzisiejszych czasach nie jest możliwość wyniesienia człowieka na orbitę okołoziemską, ale możliwość wykonania kilkunastu polskich eksperymentów, które następnie mam nadzieję przełożą się na rozwój polskiej nauki i zwrot inwestycyjny. Mam też ogromną nadzieję, że jako państwo i społeczeństwo będziemy potrafili to mądrze wykorzystać. Jesteśmy w takim momencie, porównując technologie kosmiczne, i rozwój technologii, ich potencjał, w jakim byliśmy na początku lat 90., kiedy chodziło o rozwój Internetu. Czyli wiemy, że to będzie miało ogromny wpływ na przyszłość ludzkości, ale jeszcze nie wiemy precyzyjnie, jak transformatywny. Albo będziemy potrafili mądrze z tego skorzystać, albo za kilka lat będziemy musieli kupować te technologie od innych państw.