Władysław Bartoszewski już raz zaprosił dziennikarzy "Super Expressu" do domu. Wtedy jednak polityk PSL pokazał, jak mieszka w wynajmowanym lokalu na warszawskim Żoliborzu. W tamtym okresie Bartoszewski pomieszkiwał trochę tu, trochę tam. Obecnie już stacjonuje tylko w imponującym ponad 500-metrowym dworku oddalonym od centrum stolicy o kilkadziesiąt kilometrów. Poseł, który jest synem Władysława Bartoszewskiego - więźnia Auschwitz, uczestnika Powstania Warszawskiego i ministra w spraw zagranicznych w rządzie AWS-UW, jednak nie narzeka. Nic dziwnego - fantastyczne warunki mieszkaniowe rekompensują konieczność dojazdów do Warszawy. Metrażu i wystroju wnętrz chyba każdy może Władysławowi Bartoszewskiemu zazdrościć. - Kupiłem dworek jakieś 15 lat temu, gdy był w ruinie. Sprzedałem dom w Londynie i wpakowałem pieniądze w dworek. Kosztowało mnie to mnóstwo pracy - zdradza poseł ludowców. - Ale nie żałuję, to jest świetne miejsce - dodaje.
Bartoszewski ma fortepian jak Beethoven
W dworku Władysława Bartoszewskiego - co zrozumiałe - znajduje się ogromna ilość książek. - Książki to jest nieszczęście, bo ciągle się je dokupuje. Mamy zbiory tematyczne, mało literatury pięknej, bo to się nie mieści. Żona (Alexandra Richie - red.) jest profesorem historii, wykłada też na uniwersytecie. Była w stanie napisać książkę o Powstaniu Warszawskim, nie wychodząc z domu - zaznacza poseł PSL. W salonie zwracają też uwagę instrumenty muzyczne: fortepian i harfa. - Fortepian ma ponad 100 lat, na takim grał Ludwig van Beethoven - chwali się w programie "Politycy od kuchni" Władysław Bartoszewski, który sam grać nie potrafi, w przeciwieństwie do bardzo utalentowanych muzycznie żony i córek. Alexandra Richie zawodowo grała na fortepianie, do szkół muzycznych chodziły też obie córki posła PSL.
Łazienka dla psów w dworku Bartoszewskiego
Profesor jest miłośnikiem zwierząt - ma dwa pudle, które lubią hasać na przydomowym terenie. Czworonogi w dworku traktowane są po królewsku. Mają nawet swoją łazienkę! Ulokowana jest na parterze. - Prysznic jest znacznie niżej niż normalnie. Jak psy wracają kompletnie utytłane w błocie, to się zamyka drzwi, kładzie ręczniki na podłodze i się je szoruje - tłumaczy Władysław Bartoszewski. Psy to niejedyne zwierzęta w domu posła PSL. W terrarium zauważyć można dwa zielone gekony! - Osiem lat u nas funkcjonują, dobrze się trzymają, są bardzo sympatyczne, choć potrafią ugryźć. Moją żonę kiedyś capnął, ale można je tak wytresować, że jedzą z ręki - zdradza Władysław Bartoszewski.
Bartoszewski dzieli się drewnem
Wielki dom i wielki ogród oznaczają... wielkie obowiązki. Trzeba grabić i zbierać liście, wozić drewno do kominka, sprzątać poniszczone przez bobry drzewa... Pracy jest bez liku. - Przez jedną noc bobry potrafią osiem drzew położyć - mówi Władysław Bartoszewski. Plusem jest to, że poseł ma tyle drewna, że nie musi jego kupować. Mało tego, na działce padło ostatnio tyle drzew, że polityk podzielił się nim z mieszkańcami wsi! W wożeniu drewna pomogli strażacy. Czasami roboty na niemal 12-hekatarowej działce jest tak dużo, że trzeba zatrudnić pomocników. Do koszenia trawy przydaje się też specjalny pojazd, który Władysław Bartoszewski trzyma w swojej szopie.