To był nerwowy tydzień dla Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Stowarzyszenia Architektów Polskich, organizatorów konkursu. Ledwie jury zdecydowało, że w powązkowskiej kwaterze "Ł" (na tzw. Łączce) powinno stanąć mauzoleum autorstwa Leszka Maksyma Czai, Izabeli Tomczak i Piotra Kuflewskiego, a już następnego dnia pojawiły się wątpliwości. Pracownia BIG z Danii zarzuciła zwycięzcom plagiat. Panteon na Łączce okazał się łudząco podobny do projektu krematorium planowanego na leśnym cmentarzu w Sztokholmie. SARP poprosił zwycięzców o wyjaśnienia. Nie były przekonujące. A z Danii przyszło pismo potwierdzające, że architekci BIG czują się poszkodowani i mogło dojść do naruszenia praw autorskich. - Ponieważ został tu złamany regulamin konkursu, pierwsza nagroda została anulowana - wyjaśnia nam sekretarz sądu konkursowego Rafał Mroczkowski. I przyznaje, że z tak "przykrą sytuacją" w konkursie tej rangi ma do czynienia pierwszy raz!
23 marca jury zdecyduje, co dalej. Sytuację muszą przeanalizować prawnicy. Jeśli uznają, że nie jest możliwa realizacja pracy, która zdobyła drugą nagrodę (przygotowana przez Macieja Wojdę i Arkadiusza Emerla), konkurs trzeba będzie unieważnić i rozpisać od nowa. Czy takiego skandalu dałoby się uniknąć? Konkurs był przygotowany w pośpiechu. Autorzy mieli ledwie trzy miesiące na pracę, a monument miał stanąć już na 27 września. - Termin nie był za krótki. Profesjonalne jury oceniało projekty. Nie wiem, co jeszcze moglibyśmy zrobić, żeby wyeliminować ryzyko takich przypadków. Tego się nie da przewidzieć. Nawet brak czasu nie usprawiedliwia plagiatu - kwituje sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Kunert.
Zapisz się: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail
Podcasty
Playlisty tematyczne
