Protest taksówkarzy w Warszawie

i

Autor: Marcin Smulczyński/SUPER EXPRESS Protest taksówkarzy w Warszawie

To ma być największy taxi-protest w historii . Taksówkarze zablokują stolicę

2019-04-08 7:58

- To będzie jeden z największych protestów taksówkarzy w Polsce – tak zapowiada dzisiejsze manifestacje Artur Woronowski ze Związku Zawodowego „Warszawski Taksówkarz”.

Na ulicach ma dziś pojawić się nawet 6 tysięcy taksówkarzy. Przyjadą z całego kraju. Największe siły nadciągają z Łodzi, Krakowa, Gdańska, Lublina, Białegostoku i Wrocławia. - Zajmiemy kawałek miasta, a nie całe – zapewnia Artur Woronowski. Manifestujący będą zbierać się przy CH Janki, CH Reduta, Makro na Targówku i Centrum Olimpijskim na Bielanach. Tam mają zostawić auta i dotrzeć na Torwar, skąd o godz. 10 już piechotą udadzą się pod Kancelarię Prezesa Rady Ministrów. Stamtąd przemaszerują kolejno pod Ministerstwo Sprawiedliwości przy pl. na Rozdrożu, ambasadę Stanów Zjednoczonych przy Pięknej i na koniec na pl. Trzech Krzyży pod Ministerstwo Przedsiębiorczości i Technologii. Tam o godz. 17 planowane jest zakończenie demonstracji. To oficjalna decyzja. Taksówkarze w prywatnych rozmowach oceniają, że może dojść do niekontrolowanych przejazdów szpalerów taksówek, już poza oficjalnie zgłoszoną trasą pieszego przemarszu. Taksówkarze zdecydowali się na wielką demonstrację, gdy w ostatni wtorek rada ministrów przyjęła nowelizację ustawy o transporcie drogowym, która zakłada m.in. zastąpienie kasy fiskalnej przez aplikację. – Teraz to już jesteśmy naprawdę rozjuszeni – w rozmowie z „SE” komentował Rafał Jurek (41 l.), szef taksówkarskiej Solidarności w Warszawie.

Jest to też protest przeciwko uberowi – którego licencjonowani taksówkarze traktują jak nieuczciwą konkurencję. „Super Express” uczestniczył w jednym z zatrzymań obywatelskich, których dokonują taksówkarze w stolicy.

Spotykamy się na Grochowie. Jeden z czterech taksówkarzy zamawia prywatnego przewoźnika, wsiada i przy Torwarze jedna taksówka zajeżdża z przodu, druga niemal przytula się do tylnego zderzaka prywatnego przewoźnika. Wezwana jest policja. Wokół zbiera się już 10 taksówek.

– Musimy się zabezpieczać. Często, gdy zatrzymujemy obcokrajowców przyjeżdżają ich kumple i awantura gotowa – tłumaczą. Policjanci zatrzymują kierowcę i wyliczają: jazda bez zezwolenia kosztuje 12 tys. zł, brak ośmiu miejsc w pojeździe przeznaczonym na „przewozy okazjonalne” to 8 tys. zł, kolejne 8 tys. zł kosztuje oznaczenie takiego przewozu, 500 zł za niedostosowaną konstrukcję pojazdu, 200 zł za brak licencji. – Nie ma czegoś takiego jak legalny Uber – podsumowuje Rafał Jurek, szef Solidarności taksówkarzy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki