Wiceprezydent Warszawy Jarosław Dąbrowski nie był zadowolony z takiego obrotu sprawy. Liczył, że śmieciowy spór zakończy się jeszcze przed przyszłotygodniowym referendum w sprawie odwołania prezydent Warszawy. - No trudno, trzeba będzie poczekać trochę dłużej – mówił nam wiceprezydent Dąbrowski wychodząc z KIO.
Zupełnie inaczej reagowali przedstawiciele firm śmieciowych.
Zobacz: Warszawa. Śmieciowa zmowa przetargowa
- To bardzo dobra decyzja Izby. Może po 13 października uda się rozpatrzeć nasze argumenty merytorycznie w spokojniejszej atmosferze a nie pod polityczną presją i groźbą odwołania prezydent Warszawy – komentowali po wyjściu z KIO Wojciech Byśkiniewicz z firmy Byś i Grzegorz Czechoński z Remondisu. To te dwie firmy złożyły odwołanie od wyniku przetargu, bo nie zgadzają z zwycięstwem miejskiej spółki MPO w pięciu rejonach miasta.
Główne ostrze krytyki nakierowane było zatem właśnie na Miejskie Przedsiębiorstwo Oczyszczania. Ta firma – zdaniem konkurencji – nie jest w stanie wywiązać się z zobowiązania danego miastu bez popadania w zadłużenie. Zdaniem skarżących nie dysponuje ona odpowiednimi finansami i „mocami przerobowymi”. Przekonują, że oferta MPO powinna zostać odrzucona ze względu na „rażąco niską cenę”, za którą nie da się odpowiedzialnie, ekologicznie zagospodarowywać odpadów.
Sprawdź: Warszawa. Góra śmieci w Lesie Kabackim
Skarżący zauważają też w odwołaniu, że przed rozstrzygnięciem przetargu mogło dojść do zmowy przetargowej między MPO a Lekaro – te firmy bowiem złożyły oferty zbliżone cenowo na idealnie różne rejony miasta. Nigdzie z sobą nie konkurowały. Mało jednak prawdopodobne, by KIO brało ten argument pod uwagę.
Wczorajsza rozprawa rozpoczęła się od... znalezinia dodatkowych ławek. W sali rozpraw zabrakło bowiem miejsc dla licznej reprezentacji ratusza. Gdy wszyscy usiedli, doszło do proceduralnych przepychanek między prawnikami miasta a przedsiębiorcami. Reprezentujący ratusz mecenas zasugerował KIO, że zamierza złożyć wniosek o odrzucenie odwołania bez rozpatrywania ale... nie był w sanie podać podstawy prawnej.
Kiedy zatem możemy liczyć na ten wniosek? - pytała przewodnicząca zespołu orzekającego Marzena Ordysińska, ale prawnik nie był w sanie powiedzieć - Bo wie pan, Izba nie znalazła podstaw do odrzucenia, więc pański wniosek wywołał zaciekawienie – skomentowała niezrozumiałą gierkę miejskiego pełnomocnika.
Ponieważ ratusz złożył dopiero podczas czwartkowej rozprawy oficjalną odpowiedz na odwołanie firm, KIO odroczyła rozprawę do 14 października.