Kiedy koniec pandemii koronawirusa?

i

Autor: GRAFIKA SE Mariusz Trocewicz

Ile jeszcze potrwa pandemia koronawirusa? Wirusolog daje jasną odpowiedź [TYLKO U NAS]

2021-04-15 3:45

Ile jeszcze potrwa pandemia koronawirusa? - to pytanie zadają sobie miliardy ludzi na świecie. - Zacznijmy od samych zakażeń. Jest ich tak dużo, bo nie każdy przestrzega obostrzeń. Ci, którzy się zakażają, nie zgłaszają ludzi, z którymi mieli kontakt. Dlatego wdrożono działania, które miały na celu, aby tacy ludzie nie mieli gdzie pójść. W ten sposób zamykają drogę emisji wirusa. Jeżeli chodzi o zgony, to ta sprawa zależy od ludzi i od lekarzy. Niektórzy lekarze nadal boją się zaszczepić i realizują pomoc w ramach teleporady. Co nie zawsze się sprawdza. Objawy wirusa są bardzo zmienne. Jedni kaszlą, inni tracą węch lub smak, a jeszcze innych bolą kości. Mam jednak nadzieję, że liczba zgonów ulegnie zmianie i dojdziemy do momentu, gdy będzie umierało bardzo mało ludzi albo wcale - mówi "SE" wirusolog, prof. Włodzimierz Gut.

„Super Express”: – Wczoraj rząd postanowił przedłużyć lockdown o tydzień. Jedną ze zmian, oprócz wznowienia działalności żłobków i przedszkoli, jest możliwość uprawiania sportu na dworze w grupie do 25 osób. Czy to dobry pomysł? Zważywszy na to, że nadal nie spada wysoka liczba dobowych zakażeń na koronawirusa.

Prof. Włodzimierz Gut: – Tak, to dobry pomysł.

– Mimo wszystko?

– Mimo wszystko. Większość nauczycieli i wychowawców powinna być zaszczepionych. Grupy, w których pracują, są stałe, więc ryzyko przenoszenia się wirusa jest niewielkie. Co innego w grupie starszych dzieci. Tu sytuacja wygląda zgoła inaczej.

– Jednak coraz więcej rodziców narzeka, że nie ma z kim zostawić dzieci, które w normalnym trybie uczęszczałyby do podstawówki. To realny problem, bo nie każdy rodzic pracuje zdalnie. Jak go rozwiązać?

– Proszę zwrócić uwagę, że w związku z tym, iż dzieci zostały w domach, to mobilność rodziców uległa ograniczeniu. To zjawisko korzystne. Na tę chwilę nie widzę szans, aby otworzyć szkoły i pozwolić na swobodne uczęszczanie starszych dzieci do szkół. Zwłaszcza że obecnie nie chorują już osoby starsze, a pokolenie 40–50-latków.

– Wracając do lockdownu: popiera pan utrzymanie obowiązujących zasad przez rząd?

– Zagrożenie epidemiczne nie jest wyeliminowane, więc obostrzenia muszą pozostać. Oczywiście, im więcej osób zostanie zaszczepionych, tym łatwiej będzie luzować obostrzenia. Musimy pamiętać, że Polska plasuje się na wysokim miejscu w rankingu zgonów.

No właśnie. Dlaczego tak źle wygląda sytuacja, jeśli chodzi o zgony? 700–800 osób, które dziennie umierają z powodu koronawirusa, to ogromne liczby.

– Bierze się to stąd, że pacjenci trafiają do lekarza, gdy jest za późno. Dlatego ważne, aby szybko reagować. Kiedy zauważymy u siebie pierwsze objawy, należy niezwłocznie skontaktować się z lekarzem.

– Wielu przedsiębiorców uważa, że pozwolenie na uprawianie sportu na dworze zdaje się być absurdem, przy jednoczesnym zakazie funkcjonowania ogródków restauracyjnych, które działają m.in. w Hiszpanii. To dobry kierunek?

– Uprawienie sportu na dworze jest mniej ryzykowne niż spotkanie na kawę w ogródku restauracyjnym. Tym bardziej że, uprawiając sport w mniejszej grupie, nie narażamy się na bezpośredni kontakt.

– Chyba że jest to sport kontaktowy, czego nie można wykluczyć.

– Owszem. Problem dotyczący tematu, o którym rozmawiamy, nie sprowadza się do ograniczenia miejsc, ale do zachowań ludzkich.

– Co chce pan przez to powiedzieć?

– Zachowania ludzi w określonych miejscach są różne. Pamiętamy sytuację, gdy zniesiono wszystkie obostrzenia. Pamięta pani, jaki był tego efekt. Tym razem rząd podchodzi do sprawy ostrożniej, aby nie doszło do eskalacji wirusa.

– Żadne badania naukowe nie potwierdzają, aby wirus był mniej groźny, gdy w danym państwie panuje pełny lockdown. Mim, że w Polsce większa część gospodarki jest wyłączona, nadal umiera bardzo wiele osób. Gdzie upatrywać przyczyny?

– Zacznijmy od samych zakażeń. Jest ich tak dużo, bo nie każdy przestrzega obostrzeń. Ci, którzy się zakażają, nie zgłaszają ludzi, z którymi mieli kontakt. Dlatego wdrożono działania, które miały na celu, aby tacy ludzie nie mieli gdzie pójść. W ten sposób zamykają drogę emisji wirusa. Jeżeli chodzi o zgony, to ta sprawa zależy od ludzi i od lekarzy. Niektórzy lekarze nadal boją się zaszczepić i realizują pomoc w ramach teleporady. Co nie zawsze się sprawdza. Objawy wirusa są bardzo zmienne. Jedni kaszlą, inni tracą węch lub smak, a jeszcze innych bolą kości. Mam jednak nadzieję, że liczba zgonów ulegnie zmianie i dojdziemy do momentu, gdy będzie umierało bardzo mało ludzi albo wcale.

– Ostatnio wiele mówi się o szczepionce Johnson&Johnson. Federalne agencje USA wzywają do przerwania jej używania ze względu na to, że u sześciu kobiet rozwinęły się zakrzepy krwi. Tymczasem minister Niedzielski twierdzi, że będziemy ją stosować w Polsce. Z kolei z nieoficjalnych informacji wynika, że Komisja Europejska nie przedłuży kontraktów na szczepionki firm AstraZeneca i Johnson&Johnson. O co tu chodzi?

– Jak nie wiemy, o co chodzi, to chodzi o pieniądze. A tak całkiem poważnie. W Stanach zawsze, gdy dochodzi do niepożądanych odczynów, zostaje wstrzymana seria. Następnie trwają wyjaśnienia i dopiero potem podejmuje się decyzje co do danego preparatu. To naturalna praktyka. W przypadku szczepionki J&J trwa dyskusja, czy zakrzepica, która wystąpiła u sześciu kobiet, nie wiązała się z antykoncepcją. Wszystko zapewne zostanie zbadane.

– Wiele osób zadaje sobie pytanie: ile jeszcze potrwa pandemia koronawirusa na świecie?

– Wszystko zależy od tego, w jakim tempie będziemy się szczepić. Jeśli dojdzie do pewnego poziomu wyszczepienia, do tego dołożą się ci, którzy przechorowali, wtedy może się okazać, że jesteśmy na dobrej drodze. Jednak na razie sytuacja nie wygląda tak dobrze, jakbym chciał. Obecny sezon jest bardzo trudno. Trwa poświąteczne echo.

Rozmawiała Sandra Skibniewska

Konferencja dotycząca bezpieczeństwa sportowców na 100 dni przed Igrzyskami Olimpijskimi

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki