Łzy napływają do oczu po słowach Krzysztofa Ignaczaka. "Mijają lata, a ja wciąż pamiętam"

2025-09-16 17:34

16 września 2025 roku przypada dwudziesta rocznica śmierci Arkadiusza Gołasia. Siatkarz zginął w tragicznym wypadku samochodowym w Austrii. Środkowy był uznawany za jednego z największych siatkarskich talentów polskiej siatkówki. Gołaś miał zaledwie 24 lata, a jego śmierć bardzo przeżył Krzysztof Ignaczak, dla którego środkowy był bardzo bliską osobą. Były reprezentant Polski zamieścił specjalny wpis w rocznicę śmierci przyjaciela.

Arkadiusz Gołaś. Mija 20 lat od tragicznej śmierci

i

Autor: PIOTR GAJEK/SUPER EXPRESS

Tragiczny wypadek przekreślił marzenia

Krzysztof Ignaczak, a także reszta siatkarskiej rodziny nie pozwala zapomnieć o tragedii, która miała miejsce 20 lat temu. Były reprezentant Polski był bardzo blisko z Arkadiuszem Gołasiem, a po wstrząsających wydarzeniach z 16 września 2005 nie zapomina o swoim przyjacielu.

Czas to dziwna sprawa. Pędzi jak piłka po dobrej zagrywce – szybko, nieubłaganie, bez możliwości cofnięcia. Mijają lata, a ja wciąż pamiętam, jak razem wchodziliśmy na parkiet, jak śmialiśmy się w szatni, jak planowaliśmy przyszłość.Arek był kimś więcej niż kolegą z drużyny. Był bratem, z którym dzieliłem każdy sukces i każdą porażkę. Jego energia, uśmiech i dobroć zostawiły ślad nie do wymazania.

Śmierć przyszła nagle, jak niespodziewany gwizdek sędziego, który kończy mecz w chwili, gdy nie jesteś gotowy. Ale to, co w nas zostaje, to pamięć. I ta pamięć jest mocniejsza niż czas.Wciąż widzę Go na parkiecie, wciąż słyszę Jego głos w szatni. I wiem, że dopóki o Nim mówimy, dopóki wspominamy – On naprawdę jest z nami.

Przemijanie uczy pokory. Pokazuje, że ważne są nie medale, nie statystyki, ale ludzie, których spotykamy na swojej drodze. Dlatego dziś dziękuję, że mogłem mieć przyjaciela jak Arek. #20lat [*] - napisał Ignaczak.

Super Sport SE Google News

Arkadiusz Gołaś wspominany przez cały siatkarski świat. Miał podbijać włoską ligę

Wypadek, w którym zginął Gołaś miał miejsce w Austrii. Siatkarz jechał ze swoją żoną do Włoch, aby podpisać trzyletni kontrakt z Lube Banca Macerata. Tamte wydarzenia mocno przeżyła pasażerka i żona siatkarza - Agnieszka. Wszystko opowiedziała w rozmowie z magazynem "Gala".

Migawki. Jedno mrugnięcie powiek: wsiadamy do samochodu, drugie mrugnięcie: szpital. Trzecie: już są rodzice i mówią, co się stało. Nawet po powrocie do Częstochowy wielu rzeczy nie pamiętam. Moje przyjaciółki Iwona i Magda powiedziały mi, że razem z mamą Arka rozpakowywałyśmy moje torby. Nie pamiętam. Wiem tylko, że natknęłam się w bagażu na kolczyki ślubne, zaciskałam je w dłoni i płakałam. Byłam nieobecna. Nie chciałam brać lekarstw uspokajającychopowiadała.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki