Premiera filmu "Szczęsny"
W każdym razie zdążył odpowiedzieć na kilkanaście pytań z widowni. Podczas premiery filmu na sali pojawiło się wielu gości, zabrakło jednak głównego bohatera. Szczęsny nie dotarł na czas, bo – jak się okazało – był jeszcze w drodze.
Bramkarz przybył dopiero po zakończeniu projekcji, gdy widzowie bili brawo po seansie. Wtedy też wbiegł do sali, wprost na oklaski, co wywołało salwę śmiechu i kolejną falę braw. A my, nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy nie dorwali do zdjęć, na których widać, jak piłkarz biegnie w stronę warszawskiej Kinoteki, najwyraźniej próbując zdążyć na premierę...
Po krótkim powitaniu Szczęsny wziął udział w rozmowie z publicznością. Po niej odpowiedział na wiele pytań, wiele z nich zadali najmłodsi kibice na sali. Najlepsze podczas porannej premiery padło z ust jednego z najmłodszych widzów: co Wojciech Szczęsny chciałby, by z tego filmu zapamiętał jego syn Liam? – Chciałbym, żeby zobaczył drogę do sukcesu. Ponieważ mój syn się urodził w rodzinie, która jest troszkę uprzywilejowana i niektóre rzeczy mogą się wydawać mu bardzo łatwe. A chciałbym, żeby on ciężką pracą próbował dojść do swoich sukcesów, w jakiejkolwiek dziedzinie by to było. Ta droga jest dużo cięższa, niż to się może wydawać oglądając kogoś w telewizji. Chciałbym, żeby zobaczył, że to nie jest tak, że to wszystko zostało potem na tacy – wytłumaczył Wojciech Szczęsny.