Tomasz Walczak

i

Autor: Piotr Grzybowski Tomasz Walczak

Tomasz Walczak: Macie przecież chleb i igrzyska

2019-08-26 5:55

Lubię te rzadkie momenty, kiedy politycy mówią publicznie to, co myślą w skrytości ducha lub to, czym dzielą się tylko z najbardziej zaufanymi kompanami. Na przykład minister Paweł Szefernaker postanowił powiedzieć nam, wyborcom, że ma nas za idiotów, którzy niczego nie ogarniają poza tym, że dostają 500 plus.

Pan minister, jak wielu innych polityków PiS, w ostatnich dniach musi gęsto się tłumaczyć z afery w Ministerstwie Sprawiedliwości, w którym ludzie Zbigniewa Ziobry organizowali nagonkę na sędziów otwarcie krytykujących zmiany w wymiarze sprawiedliwości wprowadzane przez ziobrystów. I znalazł oryginalny sposób, by zdezawuować oskarżenia, które pod adresem PiS się pojawiają. „Jaki to ma wpływ na życie Polaków, że trzech idiotów coś wysyłało jakiejś pani komunikatorem?” – pytał Szefernaker. „Nie przykryjecie tego, że Polakom przez te cztery lata żyje się lepiej!” – grzmiał na polityków opozycji. I brzmiały w tym wszystkim echa słynnej piosenki Kultu z lat 80. „Po co wolność”, w której podmiot liryczny pyta: „Po co wam wolność? Macie przecież tyle pieniędzy (…) I będziecie ich mieć coraz więcej (…) Po co wam wolność? Macie przecież chleb i igrzyska”. Wy sobie żyjcie spokojnie – przekonuje Paweł Szefernaker – bo może i afery się nam zdarzają, ale co was to, szaraczki, obchodzi?

Jasne, mamy pewną inflację afer i skandali – po latach mniejszych lub większych politycznych trzęsień ziemi kolejne wybryki tych czy innych rządzących robią mniejsze wrażenie niż kiedyś. Ale jednak Polacy nie przechodzą nad tym do porządku dziennego. SLD w okresie afery Rywina mógł przekonywać, że co was to interesuje, przecież będziemy (KOR??) do Unii Europejskiej, ale ledwo uszli z niej z życiem. PO jakoś przed następstwami konsumpcji ośmiorniczek w VIP roomach pewnej restauracji i rozmów, które tam prowadzili, nie uchroniły opowieści o oszałamiającym tempie wzrostu gospodarczego i Polsce jako kraju bezprzykładnego sukcesu.

Może i za PiS „życie stało się lepsze, życie poweselało”, ale tylko ktoś, kto ma jak najgorsze zdanie o inteligencji Polaków może przekonywać, że względna poprawa dobrobytu przysłoni im to, co Herbert nazywał kwestią smaku. Większość z nas doskonale rozumie, że to, co wyprawiało się w Ministerstwie Sprawiedliwości na warcie Zbigniewa Ziobry, to głęboka patologia. I wcale nie jest powiedziane, że wybaczy ją PiS, „bo 500 plus”. Polacy chcą żyć godnie, ale chcą też, by politycy, których wybierają, byli elementarnie przyzwoici i uczciwi. A z tym rządząca partia ma ostatnio coraz większe problemy.