wypadek, policja, straż pożarna

i

Autor: ARCHIWUM

15-letni Kuba ZGINĄŁ na drodze. Bliscy zbierali jego szczątki. Policja się tłumaczy

2016-12-14 15:47

Ta sprawa od samego początku była bulwersująca. Rodzina 15-letniego Kuby wciąż nie rozumie, dlaczego policja nie dochowała staranności i po wypadku, w którym zginął nastolatek, na miejscu zdarzenia wciąż znajdowały szczątki chłopca. Śląska policja właśnie opublikowała raport na temat tej sprawy.

Przypomnijmy: do tragedii w Dębieńsku doszło 20 października. 15-letni Kuba szedł razem ze swoimi przyjaciółmi zmówić różanieć w kościele. W pewnym momencie w grupę znajomych uderzył renault, który wpadł w poślizg. W wyniku poniesionych obrażeń, 15-letni Kuba zginął na miejscu. Po wypadku na miejscu tragedii pojawili się policjanci, którzy zaczęli porządkować teren. Jak się jednak okazuje - ich praca do dziś budzi spore wątpliwości. Zdaniem rodziny - dzień później na miejscu zdarzenia cały czas można było znaleźć szczątki 15-letniego chłopca.

- Wypadek zdarzył się w czwartek późnym popołudniem, szczątki były zbierane jeszcze w niedzielę. Straż pożarna przyjechała na miejsce, żeby oświetlić teren dopiero po moim drugim telefonie, kiedy już nie było żadnych służb. A policja miała małą latarkę, taką jak paluszek. Przyjechała czyszczarka, wyczyściła asfalt, chodnik, ale trawnika już nie - powiedział portalowi nowinyrybnik.pl wujek chłopca, pan Antoni. Według informacji portalu, wujek 15-latka dzień po wypadku zebrał jego szczątki w reklamówkę, a potem przekazał je grabarzowi, by ten włożył ją do grobu Kuby.

W związku z tymi informacjami, na stronie policji umieszczono specjalny komunikat. - Czynności wyjaśniające również nie wykazały, aby policjanci realizujący czynności na miejscu zdarzenia złamali obowiązujące przepisy, a co za tym idzie podlegali odpowiedzialności dyscyplinarnej, czy karnej - czytamy na stronie policji.

Czytaj: Wołomin. Tragiczny wypadek, nie żyje dziecko

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki