Absurd po polsku: Dorsz najdrożej nad morzem

2013-06-11 4:00

Wydawałoby się, że najtańsze ryby powinny być nad morzem. Ot, chociażby z tego powodu, że jest ich tam pod dostatkiem. Wystarczy złowić. Okazuje się jednak, że w Polsce taniej (i to niemal dwukrotnie) zjesz tę rybę w... Krakowie, leżącym ponad 500 kilometrów od morza. Gdzie tu logika?

Smażony dorsz. Pachnący i cały w złocistej panierce. Bez tego rarytasu nie ma wakacji nad morzem. Ale gdy dowiecie się, ile kosztuje ledwie 100 gramów tej ryby, ość stanie wam w gardle. W Ustce ta niewielka porcja kosztowała aż 10 złotych! "Super Express" postanowił zbadać ceny w innych regionach Polski. I nie uwierzycie. Ryby są drogie jedynie nad morzem!

>>> Ryszard Bazyliński z Białogardu: Poszedłem na ryby, a złowiłem żółwia <<<

Sprawdziliśmy w Warszawie. Smażalni tu niewiele, a więc i ceny powinny być wyśrubowane. Ale okazało się, że za to samo 100 gramów panierowanego dorsza płaci się aż 3 złote taniej! Postanowiliśmy poszukać jeszcze dalej na południe. I co się okazało? W Krakowie za porcję tej smażonej ryby zapłaciliśmy jedynie 6 złotych. Niemal dwukrotnie taniej niż nad morzem! Skąd te ceny? Chodzi po prostu o pazerność nadmorskich restauratorów. W bardziej eleganckich słowach ujęła to prof. Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. - Nie zaskakują mnie te ceny, one wynikają przede wszystkim z logiki rynku - mówi ekspertka. - O takich cenach nad morzem decydują turyści, którzy przyjeżdżają na urlop i nie oszczędzają, a właściciele barów na tym korzystają, by w trakcie sezonu zarobić na cały rok - dodaje Krystyna Świetlik.

Może więc tym razem na wakacje jechać w góry? W sumie pogody nie ma. Gorzej, gdy przyjdzie nam ochota na oscypki? Po nie pewnie trzeba by było wybrać się do... Ustki.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki