- Trudno w to uwierzyć. Rodzice znowu przeżywają tragedię. Najpierw Marek, teraz Adam... Jak oni to zniosą? - Mieszkańcy bloków niedaleko miasteczka akademickiego w Toruniu są wstrząśnięci. Domy studenckie należące do Uniwersytetu Mikołaja Kopernika stoją blisko "przeklętego lasu". Jeszcze dzisiaj studenci wspominają widok mężczyzny, który wisiał tam na jednym z drzew kilka lat temu. Samobójcą był Marek P. Nikt nie wie, dlaczego się powiesił.
Dwa dni temu rankiem studentów obudził potężny huk. Dobiegał właśnie z zagajnika. Któryś z żaków przez okno zobaczył człowieka leżącego pod drzewem. Zadzwonił na policję. Na miejsce szybko przyjechała karetka pogotowia, funkcjonariusze i prokurator. Okazało się, że w zagajniku są zwłoki mężczyzny. Zginął od strzału w głowę z pistoletu. Technicy długo zbierali ślady, pojawił się też ksiądz.
- Adam był taki grzeczny. Dobrze wychowany. Zawsze jako pierwszy z daleka się witał. Ale zawsze chodził taki smutny. Kto takiemu człowiekowi mógł sprzedać broń? - zastanawiają się sąsiedzi rodziców samobójcy.
- Nie będziemy udzielać informacji w tej sprawie. Możemy tylko powiedzieć, że na miejscu zdarzenia znaleźliśmy pistolet hukowy. Okazało się, że z takiej broni też można się zabić - mówi podinsp. Wioletta Dąbrowska, rzecznik prasowy toruńskiej policji.