Arcyłapówkarz chce 8000 zł emerytury! Jak on śmie?!

2014-01-04 3:00

To się nazywa pazerność! Były szef Centrum Projektów Informatycznych w MSWiA Andrzej M. podejrzany o przyjęcie wielomilionowych łapówek cały czas walczy o policyjną emeryturę w wysokości ok. 8 tys. zł. I to mimo że po postawieniu mu zarzutów Komenda Główna Policji zwolniła go ze służby.

Andrzej M. to główny antybohater afery informatycznej, która wybuchła w 2011 r. Zanim objął stanowisko szefa Centrum Projektów Informatycznych w MSWiA, pracował w policji. Dziś śledczy zarzucają mu przyjęcie ok. 5 mln zł łapówek w gotówce i przeróżnych towarach luksusowych. Grozi mu nawet do 12 lat więzienia.

Po postawieniu mu zarzutów i aresztowaniu go jesienią 2011 r. Komenda Główna Policji płaciła mu połowę uposażenia (ok. 4 tys. zł). Dopiero rok później usunięto go ze służby. - Rozkazem personalnym komendanta głównego policji Andrzej M. został zwolniony ze służby w policji 31 października 2012 r. - mówi nam rzecznik KGP Mariusz Sokołowski.

Kiedy M. po blisko 10-miesięcznym areszcie wyszedł na wolność, zaczął walczyć o swoją policyjną emeryturę. Prawa do niej nabywał w grudniu 2012 r. - Od decyzji o zwolnieniu go ze służby odwołał się do ministra spraw wewnętrznych, który 19 grudnia 2012 r. zaskarżony rozkaz utrzymał w mocy. I tę decyzję Andrzej M. zaskarżył. Tym razem do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. Wyrokiem z dnia 17 czerwca 2013 r. WSA oddalił jego skargę - mówi nam Mariusz Sokołowski z KGP.

Dzisiaj Andrzej M. pracuje jako analityk w jednej z firm zajmujących się kredytami. Ma zakaz opuszczania kraju. Zarabia ok. 5 tys. zł. Jak zapewnia nas rzecznik MSW Paweł Majcher, policyjnej emerytury nie dostaje. Ale nic nie jest wykluczone, bo przecież od wyroku WSA może się odwołać do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki