Babcia zabitego Gabrysia z Morąga: MAGDA COŚ TY ZROBIŁA?!

2012-07-12 4:50

Nie bała się Boga. Nie miała wyrzutów sumienia. Obawiała się tylko, że może zostać złapana. Dzieciobójczyni z Morąga Magdalena R. (31 l.) w okrutny sposób pozbyła się małego Gabrysia (+5 l.). Jak już pisaliśmy, zmaltretowane zwłoki chłopca rozkładały się w wersalce przez cztery miesiące. Teraz na światło dzienne wychodzą nowe fakty w tej sprawie. Okazuje się, że gehenna dziecka mogła trwać nawet dwa lata! Tyle czasu matka nie pozwalała zobaczyć go ani ojcu, ani babci!

- Coś ty narobiła, Magda? - rozpacza Krystyna Niwińska (66 l.), babcia Gabrysia. - Może Bóg ci wybaczy, kobieto, bo my nie potrafimy...

Co się działo z Gabrysiem przez dwa ostatnie lata? Dlaczego matka nie pozwalała go nikomu oglądać? Czy maluch był maltretowany? To pytania, które dręczą panią Krystynę. Co na ten temat sama dzieciobójczyni powiedziała prokuratorowi - tego śledczy nie chcą ujawnić.

Na razie wiadomo, że Magdalena R. (31 l.) przyznała się śledczym do zabicia synka. Udusiła Gabrysia pod koniec lutego, bo przeszkadzał jej w pracy prostytutki. Najpierw założyła mu na głowę torbę foliową. Ale chłopiec nie umierał. Wtedy dodusiła go poduszką! Potem chciała spalić ciało syna. Owinęła go w koc i podpaliła w wannie. Powstrzymały ją kłęby dymu. Bała się sąsiadów. Zgasiła więc ogień, a zwłoki schowała w tapczanie. "Super Express" ustalił, że żyjąca z prostytucji Magdalena R. już po zabiciu synka sprowadzała do mieszkania klientów. Oddawała się rozpuście obok ciała własnego syna! Wczoraj okazało się, że prokuratura sprawdza, czy Magdalena R. nie zabiła jeszcze jednego swojego dziecka.

Teraz ujawniamy, że od dwóch lat nie pozwalała zobaczyć Gabrysia najbliższej rodzinie... Skala przerażających odkryć jest tak wielka, że sprawę od prokuratury z Morąga przejęła teraz Prokuratura Okręgowa z Elbląga.

Babcia Gabrysia jest przerażona. - Może Bóg jej wybaczy, ale ja nie potrafię. Magdo, dlaczego to zrobiłaś?! - powtarza w kółko.

Według relacji babci między jej synem i Magdaleną R. było dobrze tylko na początku. Kłótnie zaczęły się od chwili, kiedy synowa nie chciała ochrzcić Gabrysia. - W końcu ją namówiłam, ale pozostało złe przeczucie - mówi pani Krystyna. - Jak rozstała się z moim synem, nie pozwalała nam widywać się z Gabrysiem - ujawnia babcia chłopczyka.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki