Bartoszyce, Zofia Jeznach: Oskalpował mnie pies sąsiada

2011-08-08 17:43

Oskalpowana przez rozwścieczonego psa Zofia Jeznach (80 l.) walczy o życie w szpitalu w Bartoszycach (woj. warmińsko-mazurskie). Z bólu z jej oczu ciągle płyną łzy, a ludożerca ciągle grasuje po wiosce. Przywiązany do budy cienkim sznurkiem w każdej chwili może rzucić się na kolejną ofiarę.

W sobotę pani Zofia wstała bardzo wcześnie. Ubrała się odświętnie i usiadła na ławeczce koło bloku, w którym mieszka w Targowskiej Woli. Była umówiona na wizytę w szpitalu i czekała na karetkę, która miała ją zawieźć na dializy. Zupełnie nie spodziewała się ataku bestii.

Nagły atak

- Uciekaj, pies zerwał się ze sznura! - krzyk sąsiada zmroził krew w żyłach kobiety. Na ucieczkę było jednak już zbyt późno. Oszalały z nienawiści do ludzi mieszaniec w jednej chwili dopadł staruszkę. Kobieta próbowała zasłonić się ręką, ale ostre jak brzytwa kły wbiły się w jej siwą głowę. Krwiożerczy stwór jednym szarpnięciem zerwał skórę razem z włosami. Na trawnik wokół ławeczki bryznęła krew.

Rany i złamanie

Gdyby nie pomoc sąsiadów, staruszka zostałaby rozszarpana przez rozszalałego psa. Lekarze z trudem zatamowali krew. Na dodatek oskalpowana kobieta, walcząc o życie, upadła i złamała udo prawej nogi. To nie pierwszy atak rozwścieczonego psa. Ludzie boją się go, z daleka obchodzą podwórko ze złośliwym zwierzakiem.Ten sam kundel dwa lata temu dotkliwie pogryzł dziecko.

- Do tej pory boję się psów. Rozszarpał mi rękę i nogę - mówi Piotr Pawłowski (12 l.), pokazując blizny po pogryzieniu.

Dalej straszy

Pies, który tak bardzo zasmakował w ludzkiej krwi, nadal sieje popłoch. Właściciel znowu przywiązał go cienkim sznurkiem do budy. Potwór w każdej chwili może ponownie zaatakować! - On już taki jest, ja nic nie mogę zrobić - mówi z rozbrajającą szczerością Tadeusz Rosiński (70 l.), właściciel psa.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki