Zaginięcie 28-letniej Pauliny D. zgłoszono w sobotę 20 października. Jej ciało odnaleziono dopiero w piątek. W niedzielę rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania powiedział, że wykonane w ostatnich godzinach badania DNA potwierdziły, że jest to ciało poszukiwanej kobiety.
Policja zatrzymała na razie trzy osoby – kobietę narodowości białoruskiej oraz dwóch Gruzinów. Żadne z nich nie brało bezpośrednio w udziału w morderstwie. Usłyszeli jedynie zarzuty niepowiadomienia o przestępstwie. Nadal poszukiwany jest sprawca zbrodni. Jak ustalono, był to Gruzin, który mieszka w Łodzi w budynku przy ul. Żeromskiego, gdzie doszło najprawdopodobniej do morderstwa. Nie wiadomo, czy przebywa jeszcze w Polsce, czy jest już za granicą. Nad sprawą pracuje kilku prokuratorów i grupa funkcjonariuszy policji, a także wielu biegłych i techników. Ze względu na dobro postępowania śledczy nie przekazują na razie bardziej szczegółowych ustaleń.
SE odtworzyło ostatnie godziny życia zamordowanej kobiety. W nocy z piątku na sobotę (19-20 października) dziewczyna bawiła się ze znajomymi w kilku klubach przy ulicy Piotrkowskiej. Potem się od nich odłączyła. Ostatni raz widziana była w sobotę o godzinie 8 rano na skrzyżowaniu alei Kościuszki i ulicy Zielonej. Z zapisów monitoringu wynika, że towarzyszył jej starszy o kilkanaście lat tajemniczy mężczyzna. Razem z nim – na razie nie wiadomo, czy z własnej woli, czy też pod przymusem (odpowiedź na to pytanie mają m.in. dać poniedziałkowe badania toksykologiczne)- udała się w stronę ulicy Żeromskiego, gdzie mieli swoje kwatery gruzińscy robotnicy. Nie wyczuwając żadnego zagrożenia Paulina weszła do piętrowego budynku. Tam czekała na nią śmierć. Zginęła tego samego dnia. Skąd to wiadomo? Tu znów pomocny jest miejski monitoring. Na nagraniu widać, jak już po zmroku (była godzina 18) Gruzini, którzy tam nocowali, w popłochu opuszczają budynek, wynosząc jakieś pakunki. Czy w jednym z nich znajdowały się zwłoki poćwiartowanej Pauliny? Wiele na to wskazuje...
Kontrowersje wzbudził fakt, że sekcja zwłok została zaplanowana dopiero na poniedziałek. Jak tłumaczył rzecznik łódzkiej prokuratury w rozmowie z Wirtualną Polską: - Zakład medycyny sądowej, co do zasady, w weekend nie pracuje. My, to co mogliśmy zrobić, to zrobiliśmy. Jak dodał, "w piątek zostały przeprowadzone szczegółowe oględziny, które dały podstawę do stwierdzenia i przybliżenia mechanizmu śmierci". Tłumaczył przy tym: - Zostały stwierdzone obrażenia, w tym rany kłute, które przyczyniły się do śmierci. To, co było konieczne, kwestia identyfikacji, zabezpieczenia śladów, wstępnych oględzin zostało przeprowadzone w piątek. Śledczy podkreślił, że w piątek zwłoki zostały przewiezione do zakładu medycyny sądowej. Na koniec stwierdził: - Z ciała biegli lekarze pobrali próbki. Zrobili wszystko, co było można zrobić bez otwierania zwłok.