Całe Braniewo jest w szoku. Nikt nie może zrozumieć, dlaczego człowiek rządzący ich miastem przez 12 lat odebrał sobie życie. Przecież miał wszystko. Wspaniałą rodzinę, piękny dom i poważanie wśród ludzi.
Lokalnemu politykowi od kilku miesięcy brakowało tylko jednego: poczucia władzy, do której tak bardzo przyzwyczaił się przez lata rządzenia miastem. - Henryk został radnym powiatowym, ale to już nie było to. Było widać, że odkąd przegrał wybory na burmistrza, gaśnie w oczach - mówi jeden z sąsiadów.
Czara goryczy przelała się w niedzielę późnym popołudniem. Henryk Mroziński wziął sznur i zamknął się pokoju w swojej willi przy ulicy Morskiej. Desperat umocował linę i założył pętlę na szyję.
Ciało burmistrza znalazła żona. Przerażona kobieta próbowała go ratować. Było już jednak zbyt późno. Wezwany lekarz mógł tylko stwierdzić śmierć polityka. - To był wspaniały człowiek. Jak był burmistrzem, był zawsze uśmiechnięty - wspomina jedna z jego sąsiadek.
Henryk Mroziński był prominentnym działaczem Polskiego Stronnictwa Ludowego, szefem kółka rolniczego i aktywistą klubu sportowego. Przez lata swoich rządów w Braniewie zasłynął jako wielki przyjaciel stacjonującej w mieście Brygady Kawalerii Pancernej im. Króla Stefana Batorego.
- Prowadzimy śledztwo. Ze względu na charakter sprawy nie udzielamy informacji - mówi sierżant Jolanta Ciszewska, rzecznik braniewskiej policji.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail