Caritas Polska dostosowuje działalność do zmieniającego się świata.

i

Autor: archiwum Caritas Polska Caritas Polska uruchomiła pierwsze ogólnopolskie programy pomocowe

Caritas Polska zaistniała w świadomości ludzi

2020-10-05 8:27

- Początki Caritas w Polsce były dosyć trudne, ale Caritas powoli przebijała się nie tylko do świadomości ludzi, ale też do świadomości Kościoła- opowiada zastępca dyrektora Caritas Polska, Jarosław Bittel, o tym jak uruchomiła pierwsze ogólnopolskie programy pomocowe

Kościół też musiał sobie przypomnieć, że ma takie silne ramię charytatywne. Struktury charytatywne w parafiach mają swoje źródło w związkach Caritas, które istniały jeszcze przed wojną. Mimo wszystko nie pamiętano o Caritas? To były burzliwe dzieje. Związki Caritas istniały do 1950 r., czyli do momentu, kiedy państwo przejęło działalność charytatywną Kościoła w Polsce i utworzyło reżimowe Zrzeszenie Katolików Caritas. Parafie podejmowały działalność pomocową, ale nie oficjalnie, bo wiązało się to z prześladowaniami ze strony władz komunistycznych. Państwo chciało mieć monopol na działalność społeczną, ale Kościół i tak pomagał. W zasadzie po przejęciu majątków kościelnych w latach 50. Kościołowi zostawiono tylko jedną sferę działalności – domy dla dzieci i dorosłych upośledzonych umysłowo. Prowadziły je głównie zgromadzenia zakonne, zgodnie z ich charyzmatami, ale były one skrajnie niedofinansowane i nie zostały włączone w system oficjalnej pomocy społecznej. Inne rodzaje działalności charytatywnej, w tym szpitale, domy pomocy, ochronki, wszelkie inne nieruchomości i majątki Caritas służące pomocy ubogim, zostały zagrabione przez państwo komunistyczne. 

Kiedy Caritas Polska uruchomiła pierwsze ogólnopolskie programy pomocowe? 

Pierwszym takim dużym programem trwającym do dziś było Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, którego idea powstała w 1994 r. Pomysł został zaczerpnięty z Niemiec, a przeszczepił go na grunt polski ks. Marian Subocz. W Niemczech była rozprowadzana świeca adwentowa, a my w ramach Adwentu zaczęliśmy rozprowadzać świecę jako symbol Chrystusa narodzonego. Zebrane fundusze postanowiliśmy przeznaczyć na pomoc dzieciom, w tym wypoczynek wakacyjny, bo czasy były bardzo trudne. Stopniowo rozwijały się kolejne projekty. W 1996 r. pojawiła się Jałmużna Wielkopostna, która w tej chwili jest akcją ekumeniczną, a także Skarbonka Wielkopostna, która jest projektem edukacyjnym. Skarbonka wdraża dzieci i młodzież w ideę pomagania i składania nie tylko darów materialnych, ale i duchowych. Wśród ważnych programów jest również „Kromka chleba dla sąsiada” oraz „Tak. Pomagam!”, które realizowane są od 2003 r. Ponieważ działalność charytatywna jest wspierana przez darczyńców, Caritas – chcąc uhonorować ich ofiarność – od 2002 r. organizuje Galę Ubi Caritas, podczas której przyznaje statuetki i wyróżnienia osobom i firmom zasłużonym dla działalności charytatywnej. Warto też wspomnieć, że Caritas Polska, jako organizacja pożytku publicznego, od 2004 r. ma możliwość pozyskiwania środków z przekazywania 1 procenta podatku. Celem kampanii 1% dla Caritas Polska jest ulga w chorobach i niepełnosprawnościach oraz pomoc potrzebującym. Tych projektów na przestrzeni lat było oczywiście znacznie więcej, nie sposób wszystkich wymienić w tym miejscu. 

Na pracy wolontariuszy opierają się także Szkolne Koła Caritas. Kiedy zaczęły się pojawiać? 

Pierwsze Szkolne Koło Caritas powstało we wrześniu w 1995 r. z inicjatywy młodzieży II Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie i ich opiekunki Marii Kowalskiej. Za przykładem diecezji rzeszowskiej pomysł na tworzenie kół bardzo szybko rozpowszechnił się w całej Polsce. Możliwość ich tworzenia – za zgodą dyrektora placówki – dała ustawa o oświacie (art. 56 ustawy o systemie oświaty z 7 września 1991 r.). Jeśli jest opiekun, najczęściej nauczyciel z danej szkoły, i zgoda dyrektora, to SKC może działać. To jest szansa na rozwój dla dzieci i młodzieży, na budowanie świata wartości. W wielu diecezjach szkolne koła bardzo fajnie działają, są dynamiczne, organizowane są zjazdy, imprezy, a młodzi chętnie w nich uczestniczą. To jest bogactwo Caritas. 

Jeszcze wcześniej powstawały świetlice Caritas. Skąd wzięła się potrzeba ich tworzenia? 

Pomysł na świetlice rzeczywiście pojawił się bardzo wcześnie. Kiedy powstało Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom, dzięki rozprowadzaniu świec zaczęto gromadzić środki na pomoc najmłodszym. Caritas była więc w stanie wygenerować własne finanse na prowadzenie świetlic. Utworzone świetlice były bardzo dobrą ofertą dla dzieci ze środowisk trudnych czy zaniedbanych. Powstawały w miejscach, gdzie istniały takie potrzeby, ich praca była zauważona i doceniona. Ich prowadzenie na dobrym poziomie rodzi jednak koszt, którego sama Caritas nie jest w stanie ponieść, dlatego świetlice muszą być dofinansowywane przez gminy. Wiele zależy od tego, czy wójt, burmistrz widzi potrzebę rozwijania miejsc, w których dzieci ze środowisk trudnych po zajęciach szkolnych mogą otrzymać pomoc. Sam wychowywałem się na warszawskiej Pradze, więc wiem, że takie potrzeby są. Caritas Diecezji Warszawsko-Praskiej zawsze na te potrzeby odpowiadała i takie świetlice powstawały. 

Dziś nadal rozprowadzane są świece Caritas, ale to nie jedyny sposób na pozyskiwanie środków. W Caritas Polska powstał dział fundraisingu… 

Gdy Caritas się odradzała, pojęcie fundraisingu w Polsce nie funkcjonowało. Parafie, listy, które były odczytywane na mszach – to był nasz fundraising. Nie mieliśmy żadnych narzędzi, opieraliśmy się na ofiarności wiernych. Próbowaliśmy docierać do mediów, ale było to bardzo trudne, bo byliśmy przez nie traktowani po macoszemu. Nasz fundraising to było zaufanie społeczne, które Caritas sobie zbudowała. Ludzie widzieli jadłodajnie dla bezdomnych, świecę wigilijną, przekaz na temat wakacji organizowanych przez Caritas, pojawiła się Skarbonka Wielkopostna, Jałmużna Wielkopostna, takimi małymi krokami zaznaczaliśmy swoją obecność w świadomości społecznej. Fundraising był tworzony w sposób bardzo naturalny. Kiedyś nie było czegoś takiego, jak zlecenia stałe w banku, nie było Internetu, ale otrzymywaliśmy stałe wpłaty na rzecz potrzebujących. Otrzymywaliśmy też wiele drobnych wpłat od osób ubogich. Bywało tak, że ktoś przychodził do Caritas, zostawiał pieniądze (zresztą to do dziś się zdarza) i zapytany na jaki cel, odpowiadał: a to już wy wiecie najlepiej. To był fundraising zaufania. Kiedy pojawił się 1 procent było już inaczej, były media społecznościowe, kampanie medialne i domy mediowe, więc Caritas musiała zmienić sposób pozyskiwania środków. Mieliśmy jednak dylemat – chwalić się tym, co robimy, czy też nie, bo może nie wypada. Życie jednak pokazało, że jeżeli ktoś nie potrafi mówić o sobie, to po prostu nie funkcjonuje w świadomości społecznej. Musimy mówić, że robimy dobre rzeczy i wierzę, że ludzie będą nas w tych dziełach wspierać.  

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki