Chory na Parkinsona napisał do Arłukowicza o swoim ciężkim losie

2014-07-02 4:00

Paweł Kondracki, 44-latek cierpiący na chorobę Parkinsona, postanowił co miesiąc wysyłać list ministrowi zdrowia. Opisuje w nim, ile miał dni, w których nie mógł wstać z łóżka, informuje o spadku ciśnienia, o tym, że nie może schylić się i zawiązać sznurowadła, rozebrać się, skorzystać z toalety...

To nie będą "pocztówki z wakacji". Mężczyzna, który cierpi na nieuleczalną chorobę, chce, żeby minister wiedział, jak trudno się żyje ludziom z jego przypadłością. - Nazywam się Paweł Kondracki i mam 44 lata. Przez 20 lat kariery zawodowej byłem bardzo aktywny, pracowałem często i 14 godzin na dobę. Pod koniec maja 2013 r. trafiłem do szpitala ze sparaliżowaną górną częścią ciała i stwierdzono u mnie chorobę Parkinsona - tak pan Paweł zaczął swój pierwszy list.

Pan Paweł chce co miesiąc wysyłać list do Arłukowicza

Napisał też, że każda recepta kosztuje go ok. 115 zł i że na wizytę u specjalisty musi czekać od 2 do 3 miesięcy, na rehabilitacje podobnie. Nie jest lekko, człowiek staje się z dnia na dzień całkowicie zależny od innych, popada w depresję. - To dlatego, że nie mamy skutecznego leczenia - mówi Paweł Kondracki.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Czytaj: Egzorcysta o znachorze, który zagłodził Madzię „Przez niego mogą jakieś demoniczne siły działać”!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki