Chorzy na szpiczaka nadal nie mogą korzystać z najnowszych leków. Pozostała im tylko nadzieja

i

Autor: materiały prasowe

Chorzy na szpiczaka nadal nie mogą korzystać z najnowszych leków. Pozostała im tylko nadzieja

2018-02-26 1:00

Polskie Stowarzyszenia pacjencie podają, że w ciągu ostatnich czterech miesięcy zmarło w Polsce 38 chorych na szpiczaka plazmocytowego, złośliwego nowotworu szpiku. Nie doczekali terapii, dostępnej prawie w całej Europie, ale nie u nas.

– Ciągle dowiadujemy się o nowych, innowacyjnych lekach stosowanych w leczeniu nowotworów krwi, słyszymy, że to, co się dokonuje w tej dziedzinie, to rewolucja. I to prawda, tylko co z tego, skoro polski pacjent nie może korzystać z tych nowych terapii, bo nie są one u nas refundowane – mówi Wiesława Adamiec, prezes Fundacji „Carita

– Żyć ze szpiczakiem", sama dotkniętą tą chorobą. – Od dziesięciu lat nie mieliśmy dostępu do żadnego nowego leku. Od grudnia do stycznia odeszło siedmiu naszych podopiecznych. Nie doczekali leku, który dałby im szanse na życie.

– To prawda – potwierdza prof. Tomasz Wróbel, kierownik Kliniki Hematologii Nowotworów Krwi i Transplantologii UM we Wrocławiu. – Polscy pacjenci pozbawieni są dostępu do nowoczesnych cząsteczek. O ile jeszcze w pierwszej linii leczenia nie jest najgorzej, to już w drugiej, w przypadku szpiczaka nawrotowego, opornego na leczenie jest bardzo źle. To nie musi być wyrok Szpiczak plazmocytowy (mnogi) wywodzi się z limfocytów B, zwanych komórkami plazmocytowymi, znajdującymi się głównie w szpiku kostnym.

Jeśli komórki te są prawidłowe, produkują przeciwciała, chroniąc organizm. Jeśli jednak ulegają nadmiernemu namnażaniu, zmieniają się, wytwarzając nieprawidłowe białko, tzw. monoklonalne, stając się wrogiem organizmu. Chorują głównie ludzie starsi, po 65. roku życia, częściejmężczyźni, ale od kilku lat obserwuje się wzrost zachorowań wśród osób coraz młodszych. W Polsce każdego roku szpiczaka plazmocytowego wykrywa się u ok. 2 tys. osób. Nowe leki, które pojawiły się w ostatnich latach, są łatwiejsze w stosowaniu, wykazują o wiele mniejszą toksyczność, ale przede wszystkim przedłużają życie chorego. Dzięki temu czas przeżycia pacjentów, liczony od momentu postawienia diagnozy, podwoił się, z trzech do sześciu lat, a w USA nawet do lat dwunastu. Przewiduje się, że chory, u którego dziś nastąpi rozpoznanie szpiczaka, może mieć szanse na przeżycie jeszcze 20 lat. Pod warunkiem, że będzie miał dostęp do nowoczesnych terapii.

Możliwość wyboru

– Każdy chory choruje inaczej, a każdy lek ma dwie twarze – leczy, ale ma też działania niepożądane. Dlatego lekarz powinien mieć możliwości wyboru z wachlarza leków tych, które będą najodpowiedniejsze dla pacjenta na danym etapie jego choroby – zwraca uwagę farmakolog, dr Leszek Borkowski. – Im więcej leków do dyspozycji, tym większa możliwość zastosowania terapii skojarzonych, które w szpiczaku są najskuteczniejsze. Nadzieją dla najciężej chorych, u których wykorzystano już wszystkie dostępne środki i nie uzyskano poprawy, okazał się jeden z kilku zarejestrowanych w Europie leków, lek immunomodulujący pomalidomid, mocniejszy następca lenalidomidu, który obecnie jako jedyny jest w najbardziej zaawansowanym procesie refundacyjnym. Eksperci podczas spotkania jednomyślnie powiedzieli, że chcieliby mieć do dyspozycji wszystkie ostatnio zarejestrowane leki do walki z chorobą, ale nawet jeden daje im większą możliwość ratowania ludzkiego życia.

Artykuł powstał w ramach kampanii edukacyjnej „Wczesna diagnostyka szpiczaka mnogiego", prowadzonej przez Polską Grupę Szpiczakową i Polskie Konsorcjum Szpiczakowe, której partnerem jest firma Celgene Sp. z o.o. Więcej informacji na temat kampanii na stronach: www.zdiagnozuj-szpiczaka.pl oraz www.hematoonkologia.pl

 

 

 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki