Włodów - częściowa łaska dla sprawców?

2009-06-24 7:00

Były minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski apeluje do prezydenta Lecha Kaczyńskiego, aby rozpatrzył sprawę linczu we Włodowie

"Super Express": - Czy zgadza się pan z wyrokiem sądu w sprawie linczu we Włodowie?

Zbigniew Ćwiąkalski: - Sprawę rozpatrywały cztery sądy, a postępowanie było prowadzone dwukrotnie. Aby powiedzieć, że wyrok był błędny, trzeba mieć konkretne argumenty, a nie tylko chęć zbicia kapitału politycznego. Wiem, że dla Zbigniewa Zbiory jest to porażka. Gdy objął urząd ministra sprawiedliwości, od razu ogłosił, że to była obrona konieczna i zdecydował o wypuszczeniu sprawców z aresztu. Ale ja bardziej wierzę sądom niż ocenom nawet najbardziej szanowanego ministra. Dlatego przyjmuję ten wyrok ze zrozumieniem.

- A jaka jest pana prywatna opinia na ten temat?

- W polskim prawie karnym obrona konieczna zakreślona jest bardzo szeroko. Nie ma tzw. zasady subsydiarności - poświęcenie jednego dobra w celu uratowania drugiego musi być jedynym wyjściem. Gdyby we Włodowie Józefowi C. połamano nogi lub ręce, byłaby to zapewne pełna obrona konieczna. Ale on został zabity. Czy sprawcy mieli do tego prawo? Dużo zależy zatem od bardzo szczegółowej analizy indywidualnego przypadku. Żeby móc ocenić prawidłowo werdykt, trzeba znać akta sprawy, a ja ich nie znam.

- Na ile sprawa jest podobna do tej sprzed piętnastu lat, opisanej w głośnym filmie "Dług"?

- Oba przypadki są inne i nieporównywalne. O ile pamiętam, tezę o obronie koniecznej utrzymywali oskarżeni Sikora i Bryliński. Ale sąd nie dał temu wiary i wymierzył karę jak za zwykłe zabójstwo. Natomiast wydaje mi się, że sąd rozpatrując sprawę linczu we Włodowie w ramach obrony koniecznej i wydając wyrok, że było to przekroczenie jej granic, mógł zastosować nadzwyczajne złagodzenie kary, czyli wymierzyć cztery lata pozbawienia wolności. A więc sprawców nie potraktowano jako zabójców. Cztery lata to połowa najniższego wymiaru kary za zabójstwo.

Czytaj dalej >>>


- Czyli sprawcy linczu nie mogą domagać się od sądu, by ich uniewinnił?

- Domagać się mogą. Nie może być jednak tak, by każdy wymierzał sprawiedliwość na własną rękę. Obrona konieczna ma to do siebie, że nie jest to rutynowe klasyczne przestępstwo osądzane zawsze tak samo. Obrona konieczna niesie ze sobą wiele pytań i wątpliwości. Podam przykład - na piętrze swojego domu siedzi sobie sadownik z dubeltówką w ręku i przez płot zakradają się dzieci, które kradną mu jabłka. Albo inny - przedszkolak rzuca we mnie kamieniem i trafia w głowę. Są to klasyczne przykłady obrony koniecznej - mamy do czynienia z zamachem na mienie i na życie, więc oczywiste jest, że chcemy te zamachy odeprzeć i mamy prawo się bronić. Jeżeli porównamy oba przykłady z linczem z Włodowa, otrzymamy od strony prawnej dokładnie to samo. Trzeba jednak zapytać - czy dlatego, że działamy w obronie koniecznej, możemy zabić agresora? Czy w obronie koniecznej można zrobić wszystko bez żadnych ograniczeń?

- Padają nieraz zarzuty, że sędziowie mają zbyt dużą swobodę w orzekaniu, i że ich wyroki niewiele mają wspólnego z powszechnym poczuciem sprawiedliwości?

- To twierdzenie zupełnie dowolne. Na przykład w tej sprawie w apelacji orzekał nie jeden, ale trzech sędziów zawodowych. Z całą pewnością wyrok mieści się w granicach prawa. Zresztą obecne rozwiązanie kodeksu karnego z 1997 r. jest równie liberalne, jak w innych krajach europejskich. Decydujące znaczenie ma tu jednak praktyka stosowana przez sądy.

- Prezydent Lech Kaczyński ma wkrótce zdecydować, czy sprawcy zasługują na ułaskawienie. Jakiej decyzji pan się spodziewa?

- Ułaskawienie rządzi się nieco innymi zasadami niż wymierzanie kary przez sąd. Myślę, że minister Ziobro wprowadził pana prezydenta w dość kłopotliwą sytuację i ewentualne ułaskawienie zostałoby potraktowane jako jego sukces. Przypomnę, że prezydent Kaczyński mimo przedwyborczych obietnic odmówił pierwotnie ułaskawienia pana Sikory. Dopiero w ubiegłym roku wszczęte zostało drugie postępowanie ułaskawieniowe, gdzie ja - będąc jeszcze ministrem i prokuratorem generalnym - też zaopiniowałem wniosek pozytywnie.

- Czyli jaka powinna być decyzja prezydenta?

- Pamiętajmy, że ułaskawienie wcale nie musi polegać na darowaniu kary, ale np. na jej zmniejszeniu bądź zawieszeniu wykonania. Myślę, że ta sprawa może zakończyć się właśnie częściowym ułaskawieniem. W swoich decyzjach prezydent nie jest niczym związany, nawet opinią prokuratora generalnego. Na pewno jednak powinien wcześniej zażądać od sądu akt sprawy i zapoznać się z nimi.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki