Człowiek z nową twarzą wrócił do domu

2013-07-31 4:00

Stracił twarz w potwornym wypadku i stał się sławny dzięki pionierskiej operacji polskich lekarzy, którzy przeszczepili mu twarz zmarłego mężczyzny. Grzegorz G. (33 l.) po 3 miesiącach pobytu w szpitalu wrócił wreszcie do domu. Słabo jeszcze mówi, wymaga rehabilitacji, ale wraca mu zdrowie i... apetyt. Z przyjemnością zjadł ulubioną kaczkę, którą przygotowała dla niego mama.

To naprawdę cud, że Grzegorz G. jest wśród żywych. W połowie kwietnia maszyna do obróbki kamieni nagle włączyła się, gdy mężczyzna ją czyścił. Żelastwo urwało mu twarz wraz z nosem i szczęką. Rannego mężczyznę w ostatniej chwili przewieziono do szpitala. Choć brzmi to okrutnie, pan Grzegorz miał szczęście, że ledwie 22 dni po wypadku w odległej wsi Cieciory na Podlasiu zmarł Sławomir Banach (†34 l.). To on za zgodą jego pogrążonej w żałobie matki Teresy (62 l.) został dawcą twarzy dla Grzegorza. Operacja była trudna, ale się powiodła.

- Od pierwszego dnia wierzyłam, że wszystko będzie dobrze - mówi Barbara, siostra Grzegorza. - Dziś płaczę ze szczęścia - dodaje.

Podczas wczorajszej konferencji tuż przed wypisaniem słynnego pacjenta ze szpitala Grzegorz z trudem powiedział kilka słów. - Dziękuję lekarzom za wszystko - mówił trzymając siostrę za rękę. Jak twierdzą lekarze, do pełnej sprawności, w tym mowy i mimiki, jeszcze daleka droga. - Teraz pacjent będzie sam w domu ćwiczył mięśnie twarzy - powiedział szef zespołu chirurgów prof. Adam Maciejewski. - Oczywiście będzie się pojawiał u nas raz na tydzień, ale najważniejsza praca przed nim samym. Siostra mężczyzny ze łzami w oczach podziękowała Teresie Banach za bohaterski gest i zgodę na przeszczep twarzy syna. - To dzięki niej mój brat ma twarz i może normalnie funkcjonować - mówiła łamiącym się głosem. - On sobie już wspaniale radzi, czyta, pisze SMS-y nawet szybciej ode mnie, cały czas przegląda Internet na tablecie. Wrócił mu już smak, dlatego w domu czeka na niego ulubiona kaczka przyrządzona przez mamę. To, że lekarze w maju dokonali udanego przeszczepu, to nie wszystko - podkreślał dr Maciej Grajek. - Pacjent jest tak silny psychicznie, że po prostu musi dojść do pełnej sprawności.

Teraz mężczyzna musi przyzwyczaić się też do nowych warunków w domu. - Musieliśmy oddać w dobre ręce jego ulubionego psa, ale niestety zagrożenie infekcją jest zbyt duże. Grzegorz bardzo to przeżywał, ale wierzę, że i na zabawy z psem przyjdzie czas - mówi siostra pacjenta. - Najważniejsze, że po trzech miesiącach usiądziemy razem w domu - dodaje przez łzy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki