Czy ktoś wszedł do Leppera po rusztowaniu? NOWY TROP ws. śmierci Andrzeja Leppera

2011-08-09 16:30

Jak doszło do śmierci Andrzeja Leppera (+57 l.)? Czy polityk rzeczywiście popełnił samobójstwo? Czy ktoś mógł dostać się do prywatnych pomieszczeń polityka i przyczynić się do jego śmierci? Wstępnie policjanci wykluczyli udział osób trzecich, potwierdza to przeprowadzona sekcja zwłok. Jednak technicy kryminalistyczni sprawdzali wczoraj, czy do biura Samoobrony można było dostać się po ustawionym na tyłach budynku rusztowaniu.

Wczoraj biura Samoobrony nadal były zamknięte. Do środka nie mógł wejść nikt, poza policyjnymi technikami. Jak się okazuje, nie wszystko w sprawie śmierci szefa Samoobrony jest tak jasne, jak się początkowo wydawało. Przeprowadzona wczoraj sekcja zwłok potwierdziła wcześniejsze ustalenia policji.

- Po wstępnych badaniach biegli nie stwierdzili obrażeń sugerujących udział osób trzecich - wyjaśnia Monika Lewandowska z Warszawskiej Prokuratury Okręgowej. - Jednak na pełną opinię biegłych musimy jeszcze poczekać - dodaje.

Mimo takiego wyniku sekcji policjanci nie rezygnują ze sprawdzania innych wątków sprawy śmierci Leppera.


Na zapleczu budynku przy Al. Jerozolimskich 30 w Warszawie, gdzie mieszczą się biura Samoobrony, stoi sięgające aż do dachu rusztowanie. Wysportowany mężczyzna bez problemu mógł dostać się do okien na 3. piętrze, czyli do pomieszczeń należących do partii.

Technicy policyjni sprawdzają RUSZTOWANIE


Stołeczna policja nie lekceważy więc żadnego tropu. Mimo że nieoficjalnie wiadomo, że na ciele Andrzeja Leppera nie było żadnych obrażeń poza tzw. bruzdą wisielczą na szyi, nie oznacza to wcale, że nikt nie wpłynął na działania polityka.

Wczoraj pod miejscem tragedii znów pojawili się policjanci. Grupa techników kryminalnych wykonywała pomiary rusztowania. Na razie też biuro partii pozostanie zamknięte. Prokuratura nie podjęła jeszcze decyzji, kiedy znów zostanie otwarte.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki