Czytelnik SE z Będkowic: Brat zniszczył mi życie

2010-07-25 20:22

W 1945 r. przyjechałem razem z rodzicami jako repatriant z Wołynia do wsi Będkowice, gmina Sobótka, miałem wtedy 13 lat. Na Wołyniu zostawiliśmy duże zadbane gospodarstwo - w zamian za to otrzymaliśmy zrujnowane. Odbudowałem je. Jednak mój brat pozbawił mnie majątku i zrujnował mi zdrowie. Odebrał mi wszystko.

W skład gospodarstwa wchodziło 9 hektarów ziemi z domem, stodołą oraz dobudowaną przez Niemców salą restauracyjną którą ojciec ze względu na zły stan przeznaczył do rozbiórki. Odbudowanie jej wymagało zagazowania dużej ilości czasu środków i pracy. Włożyłem wraz z ojcem dużo pracy w remont gospodarstwa, ojciec zawsze mi powtarzał ,,remontujesz dla siebie’’ miałem więc świadomość że kiedyś przekaże mi to gospodarstwo dlatego też wkładałem cała siłę i serce w jego odbudowę.

Postanowiłem odbudować chylącą się ku kompletnej ruinie salę restauracyjną, na której to poczet wziąłem pożyczkę. Salę wyremontowałem, organizowałem tam zabawy  a po pewnym czasie przyszedł kolejny pomysł: salę przekształciłem w warsztat  w którym specjalizowałem się w ślusarstwie samochodowym. Warsztat wyposażyłem w potrzebne narzędzia i maszyny.

Sadziłem drzewa, miałem 2 hektary sadu oraz założyłem od podstaw pasiekę licząca 45 uli. Pomimo niełatwych czasów miałem mnóstwo pomysłów i planowałem dalszy rozwój, dlatego postanowiłem skorzystać z możliwości wyjazdu do Kanady na zaproszenie siostry aby zarobić pieniądze  pod dalszą inwestycję. Zostawiłem więc rodziców z młodszym o 18 lat bratem Stefanem.

Po powrocie dowiedziałem się że pod moja nieobecność za moimi plecami mój brat podstępnie namówił starego już nieświadomego ojca aby przepiał gospodarkę na niego, argumentował to potrzebą przejścia ojca na emeryturę, do czego było wymagane przepisanie gospodarki na syna.

Po przyjeździe, kiedy się o wszystkim dowiedziałem, było już za późno. Brat przez czas mojego pobytu zaprowadził gospodarkę socjalistyczną, zrujnował pomieszczenie warsztatu, wykorzystywał i zarobkował na narzędziach, sprzedał ule oraz ziemie. Po moim przyjeździe czynił wszystko, aby mnie z stamtąd usunąć. Uważał że gospodarka jest jego i dobitnie dawał mi odczuć, że nie ma tam dla mnie miejsca.

Po 40 latach opuściłem więc ojcowiznę i o własnych siłach wybudowałem się w Sobótce, w której mieszkam do dzisiaj.

Brat mój dziś ma się dobrze, mieszka na ojcowiźnie wraz z rodziną i niczego mu nie brakuje. Wszystko to uzyskał moim kosztem. Odebrał mi wszystko, na co przez tyle lat ciężko pracowałem. Nie chciał pracować ale ciągle było mu mało, chciał więcej i więcej dlatego okradł mnie, dlatego odebrał i zniszczył mi wszystko co pielęgnowałem i kochałem.

Odbierając mi warsztat pozbawił mnie możliwości prowadzenia własnej działalności, w wyniku czego nie wypracowałem godziwej emerytury.

Pozbawił mnie nie tylko majątku, ale i zrujnował mi zdrowie. Uczynił mnie wrakiem człowieka. Leczę się na depresję, otrzymuję 600 złotych renty, szkody i krzywdy, jakie mi uczynił, trudno oszacować, bo są niewymierne. Słowem: odebrał mi wszystko, czuje się oszukany, zmęczony i bezsilny wobec bezprawia i niesprawiedliwości, co najgorsze uczynionej mi przez mojego własnego brata.

Od redakcji

Listy Czytelników SE publikowane są bez ingerencji w treść. Usunięciu ulegają jedynie imiona, nazwiska i charakterystyczne elementy pozwalające na identyfikację nadawcy. Nie wszystkie listy Czytelników SE podlegają publikacji. Redakcja nie udziela informacji o dacie publikacji materiału.

Skargi i zażalenia prosimy kierować na adres redakcji.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki