NFZ nie ma na chorych, ale ma na nagrody

2009-02-26 8:00

Skandal! Prezes NFZ Jacek Paszkiewicz (46 l.) skąpi pieniędzy chorym, ale nie swojej zdrowej przyjaciółce. W ciągu trzech miesięcy przyznał dwie wysokie nagrody dyrektorce mazowieckiego oddziału Funduszu, Barbarze Misińskiej.

Jedną za sprawne zawieranie umów ze szpitalami i przychodniami. A to zakrawa na zwykłą kpinę z pacjentów! Tysiące ludzi nieuleczalnie chorych na nerki jest właśnie leczonych na kredyt, bo NFZ... nie podpisał dotąd kontraktów ze wszystkimi stacjami dializ. Na Mazowszu też.

W ciągu trzech miesięcy Barbara Misińska otrzymała dwie premie po ok. 11 tys. zł każda. To wyjątkowo wysokie wyróżnienia finansowe nawet dla dyrektorki mazowieckiego NFZ, która miesięcznie zarabia ok. 14 tys. zł brutto. Za co pani dyrektor została doceniona przez Paszkiewicza? Czy dlatego, że zaoszczędziła w ubiegłym roku ok. pół miliarda zł na leczeniu chorych?! - Pani dyrektor została nagrodzona za wprowadzenie nowego systemu rozliczeń i za wyjątkowo sprawne zawieranie umów ze szpitalami i przychodniami - takie pokrętne wytłumaczenie usłyszeliśmy w biurze prasowym Funduszu.

Tak naprawdę dyrektorka dostała jednak sowitą nagrodę za coś, czego nie zrobiła. Mazowiecki NFZ wciąż nie podpisał bowiem kontraktów ze wszystkimi stacjami dializ. M.in. z placówką przy Wileńskiej w Wołominie pod Warszawą. Chorzy, którym powiedzieliśmy o nagrodach, są oburzeni.

- Pan prezes zażartował sobie z nas. Wiem już, że Fundusz Zdrowia nie dba o chorych. Ale o nagrodach dla siebie nie zapominają - denerwuje się Małgorzata Marszał (50 l.), pacjentka stacji dializ przy Wileńskiej. - Skandal! Fundusz Zdrowia jest dla chorych. Nie dla nie urzędników. Pieniądze z naszych składek powinny być przeznaczone w pierwszej kolejności na leczenie pacjentów - grzmi Krystyna Kur (52 l.).

Oburzenia nie kryje też dyrektor stacji. - Chciałabym, żeby ci nagradzani urzędnicy spojrzeli moim pacjentom w oczy i wytłumaczyli, dlaczego nie ma pieniędzy na ich leczenie. Nie sądzę jednak, by ktoś miał odwagę - załamuje ręce dr Sitkowska-Kurzec. Jej placówka jest jedną z prawie 100 stacji dializ w kraju, które nie mają kontraktów na dializoterapię z Funduszem Zdrowia.

- Część placówek od stycznia leczy pacjentów na własny koszt. - Za styczeń i luty NFZ będzie nam winien ok. 100 mln zł - mówi Marta Andrzejewska, rzecznik Sekcji Nefrologicznej Izby Gospodarczej "Medycyna Polska". Niektóre stacje zaczęły oszczędzać. Nie ma posiłków dla chorych. Zanosi się nawet na to, że stacje zrezygnują z... dowożenia pacjentów na zabiegi.

- Na szczęście z samych zabiegów stacje dializ jeszcze nie rezygnują...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki