Jeszcze pół roku temu świat stał przed nią otworem. Absolwentka kulturoznawstwa, aktualnie studentka indologii chciała wyjechać do Indii i realizować swoje marzenia o pracy w tej części globu. Ale z dnia na dzień czuła się coraz gorzej.
- Zaczęło boleć mnie gardło i przełyk. Najpierw myślałam, że to zgaga - opowiada początki choroby pani Kamila. Niestety, okazało się, że przypadek młodej kobiety to dla lekarzy twardy orzech do zgryzienia, bo nikt nie postawił kobiecie żadnej diagnozy.
- Zaczęłam chodzić od lekarza do lekarza, ale nikt nie potrafił mi pomóc - mówi. Gdy ból był już nie do wytrzymania, a pani Kamila słabła z dnia na dzień, bo nie mogła przyjmować, już żadnych posiłków ani płynów trafiła na oddział neurologiczny. Tam też nie zapadła żadna diagnoza.
- Zostałam wysłana do psychiatry nawet - mówi kobieta. Psychiatra wykluczył anoreksję. - Ja chcę jeść, ale nie mogę - mówi kobieta. Ból w gardle jest tak olbrzymi, że wypicie kilku łyków wody sprawia tak dużą trudność, jakby trzeba było wdrapać się na najwyższy szczyt świata. Nie działają nawet silne leki przeciwbólowe. - Przez ból nie mogę spać, jeść, pić. Ja umieram z głodu! - płacze pani Kamila.
- Niestety, czasami tak jest, że medycyna jest bezradna - rozkłada ręcę dr Tadeusz Waligóra, znany poznański internista, który wśród swoich pacjentów znany jest jako lekarz od najtrudniejszych przypadków.
Zobacz: Białystok. Pobili mężczyznę dla ZŁOTÓWKI. Grozi im 12 lat więzienia