Dramat pani Agnieszki: sąd kazał mi wywieźć dzieci do Irlandii!

2017-12-02 3:00

Wydawałoby się, że nasz wymiar sprawiedliwości powinien stać na straży interesów polskich obywateli. Tymczasem Sąd Rejonowy Wrocław-Fabryczna wydał właśnie wyrok, który rujnuje życie Agnieszki S. (38 l.) i jej synków Alana (3 l.) i Arthura (5 l.). Chłopcy mają wyjechać do Irlandii, do ojca brutala.

Agnieszka pracowała w Irlandii, sześć lat temu w Dublinie poznała Sumita S., z pochodzenia Hindusa. Para pokochała się, wzięła ślub. Urodziła się im dwójka dzieci, młodsze we Wrocławiu. Jednak z czasem Sumit S. stał się agresywny. - Mąż bił mnie bez powodu. Bardzo brutalnie, rzucał mną o ściany jak kukłą. Na wszystko musiały patrzeć dzieci. Zdarzały się sytuacje, że za karę zabierał mnie i synkom materac z łóżka. Spaliśmy na szczebelkach - wspomina Agnieszka.

Jeszcze w Irlandii zdesperowana kobieta próbowała szukać pomocy w różnych instytucjach. Po jednym z pobić zrobiła obdukcję, zgłosiła się na policję. Mąż dostał zakaz zbliżania się do niej. Nic sobie z tego nie robił, jego agresja wręcz się nasiliła. Dlatego Agnieszka w końcu uciekła. Przed awanturami, wyzwiskami, biciem... - Wyjechałam do rodzinnego Wrocławia. Liczyłam, że nasz koszmar się skończy - mówi.

Niestety. Jej mąż zgłosił się na policję w Dublinie, powiedział, że porwała dzieci. Sprawa ostatecznie trafiła do polskiego sądu. A ten wydał właśnie wyrok: dzieci do 7 grudnia mają wrócić do Irlandii! - Dla mnie to kompletnie niezrozumiała sytuacja. W aktach sprawy są przecież dokumenty potwierdzające, że Sumit stosował przemoc. Dzieci od roku mieszkają we Wrocławiu. Tu chodzą do przedszkola. Tu mają swoją rodzinę, przyjaciół. Mam je nagle zabrać do ojca, który stosuje przemoc, a do tego nie zna ani słowa po polsku? Moje dzieci nie znają angielskiego! Jestem tym wszystkim totalnie załamana - płacze kobieta.

Wrocławski sąd, wydając wyrok, powołał się na konwencję haską, która reguluje sprawy dotyczące uprowadzeń dzieci. Jako zasadę przyjmuje ona powrót dziecka do państwa będoącego miejscem jego stałego pobytu. Przewiduje jednak od tego wyjątki i zdarzały się przypadki, że polskie sądy nie pozwalały na wywożenie dzieci za granicę. - Mam nadzieję, że o mojej sprawie dowiedzą się w Ministerstwie Sprawiedliwości i uratują mnie i synków - kończy Agnieszka S.

Zobacz także: Przemycali w brzuchach kokainę za 600 tys.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki