Do zdarzenia doszło około godz. 16 w wieżowcu przy ul. Felińskiego. 4-latek wychylił się przed okno, nie miał się czego złapać i poleciał w dół. Chwile później jego drobne ciałko roztrzaskało się o betonowy chodnik. Na miejscu ratownicy z pogotowia długo walczyli o jego życie. Niestety, nie udało się go uratować. Jak się okazuje, dziecko nie było samo w mieszkaniu.
- W lokalu w trakcie tragedii była obecna babcia i konkubent. Mężczyzna był pod wpływem alkoholu - informuje Adam Kolasa z łódzkiej policji. Co tak naprawdę się tam wydarzyło? Dlaczego nikt nie pilnował małego chłopca? Będzie to wyjaśniać policyjne dochodzenie.