Dziś sędziowie zdecydują o naszym wieku emerytalnym! Na nich czeka 17 tys. zł emerytury!

2014-05-07 4:00

Wszystko w rękach tych 15 sędziów. To oni przesądzą, czy Polacy będą harować aż do 67. roku życia, by dostać emeryturę. Reformę emerytalną rządu Donalda Tuska (57 l.) zaskarżono bowiem do Trybunału Konstytucyjnego. Wiele osób na starość dostanie z ZUS tylko marne grosze. Ale nie sędziowie Trybunału Konstytucyjnego. Oni po przejściu w stan spoczynku otrzymają aż... 17 tys. zł emerytury! Czy przez pryzmat życia w takim dostatku spojrzą na przyszłych emerytów życzliwym okiem?

Dzisiaj mamy poznać wyrok: dowiemy się, czy czeka nas ciężka harówa mimo podeszłego wieku. Sędziowie Trybunału Konstytucyjnego orzekną, czy przepisy, które zmuszają nas do dłuższej pracy, są zgodne z konstytucją. Pytanie tylko, jak do problemu odniosą się panie i panowie w togach, na których czeka 17 tys. zł emerytury. Wszystko dzięki uprzywilejowanym przepisom, dzięki którym ich świadczenie wyniesie 75 proc. ostatniego wynagrodzenia. A średnie wynagrodzenie sędziego Trybunału to ponad 23 tys. zł.

Sędziowie już wczoraj rozpoczęli obrady w sprawie reformy emerytalnej, która zrównuje wiek emerytalny kobiet i mężczyzn i wydłuża go do 67. roku życia. Premier Donald Tusk przeforsował zmianę, przez którą Polacy będą musieli pracować dwa lata dłużej, a Polki - aż siedem lat dłużej niż do tej pory. Jednak OPZZ, NSZZ "Solidarność" i politycy PiS zaskarżyli ustawę do Trybunału Konstytucyjnego. Występując w imieniu posłów PiS, prof. Józefa Hrynkiewicz (69 l.) oświadczyła, że wydłużenie wieku emerytalnego wykracza poza normy obowiązujące w krajach cywilizowanych. - Ustawę przyjęto bez dialogu społecznego - argumentowała. I dodała, że w większych miastach żyje się dłużej niż w mniejszych ośrodkach; dłużej żyją też ludzie lepiej wykształceni. Podkreśliła, że w Polsce nie pracuje jedna trzecia osób po pięćdziesiątce. I potwierdzają to Polacy, których zapytaliśmy o podwyższenie wieku emerytalnego. - Dla starszych ludzi nie ma pracy. A jeśli jest, to słabo płatna - podkreślają.

Zobacz: Emerytura na konto czy do ręki od listonosza? Poradnik Super Expressu

Kornelia Andrzejczak (60 l.):

- Jestem księgową i wiem, że po sześćdziesiątce umysł już nie jest tak lotny, jak kiedyś. W księgowości błędy oznaczają utratę pracy.

Józef Kawułycz (61 l.):

- Od roku jestem bezrobotny i nie ma dla mnie, jako pracownika fizycznego, ofert. Dla pracodawców jestem za stary. Szukają młodych, silnych i zdrowych.

Anna Koszczał (64 l.):

- Dorabiam do emerytury i wiem, jak jest ciężko. Dajcie pracę młodym. Jak będą dobrze zarabiać, to będą mieć dzieci, które zarobią na emerytów.

Jadwiga Świrska (70 l.):

- Rząd popełnił błąd, podwyższając wiek emerytalny. Ludzie po sześćdziesiątce nie są tak wydajni w pracy jak młodzi, pełni zapału.

None

Anna Bylim (59 l.):

- Wiek emerytalny musi zostać obniżony. To będzie miało dobre strony zarówno dla pracowników i pracodawców. Młodzi ludzie zdecydowanie bardziej się przydadzą.

Joanna Korycińska (45 l.):

- Pracujemy ciężko zawodowo, a drugi etat mamy w domu. Emeryturę powinno naliczać się od przepracowanych lat, a nie od wieku człowieka.

Waldemar Kozłowiecki (63 l.):

- Jestem budowlańcem, w moim zawodzie prędzej bym spadł z dachu, niż doczekał tak późnej emerytury.

None

Mariola Wypych (45 l.):

- Nie doczekam do emerytury. Pracujemy bardzo ciężko za marne pieniądze, a kiedy nadejdzie zasłużony odpoczynek, niewiele życia nam pozostanie.

Wiadomości se.pl na Facebooku

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki